Jako, że obchód wspomnienia św. Cecylii miał drugą odsłonę – mniej oficjalną – osoby dociekliwe zapraszam na moją stronkę O, W TO MIEJSCE . Tam znajduje się też krótki montaż ze spotkania. Jeszcze raz dziękuję wszystkim jego uczestnikom.


Zainteresowanych większą ilością fotek rejestrujących mega-koncert serdecznie zapraszam W TO MIEJSCE strony parafialnej.

Jest niedzielne przedpołudnie (20.11.2011 r.) – dobiega końca msza św. z udziałem dzieci i młodzieży. Padają ostatnie akordy pieśni na zakończenie i – gdy jeszcze nie ucichło brzmienie „Kwiatowego Koncertu” naszej Scholi – znowu pojawiła się na stopniach prezbiterium, proponując kolejny koncert. Megalomania? – oczywiście nie. Po prostu, nasze „Gwiazdki” nie mogły pominąć milczeniem swojego święta – liturgicznego wspomnienia św. Cecylii.


Tradycja obu koncertów (w rocznicę powstania oraz z okazji „święta zawodowego”) ma już 4 lata. Każdy koncert był oczywiście inny i niepowtarzalny. Każdy kolejny to nie tylko okazja zaprezentowania dorobku, ale także okazja spojrzenia wstecz (najciekawsze komentarze można usłyszeć podczas przeglądania „archiwalnych” zdjęć z pierwszego koncertu w 2008 roku: „Ale ja tu jestem mała!!!”; „Nieeeee!!!! Niech to ksiądz wyrzuci!!!”, etc).

W tym roku scholkowa uroczystość została powiązana – z racji uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata – z podsumowaniem rocznej pracy (i związaną z tym modlitwą) Parafialnego Koła Służby Liturgicznej oraz (z racji daty) z patronalną uroczystością „Szeryfa” (bo tak został dzisiaj „ochrzczony” proboszcz parafii – ale o tym za chwilę). O ile koncert z racji Jubileuszu powstania miał charakter retrospektywny, o tyle dzisiejszy miał być prezentacją „newsów” naszego repertuaru. Poświęcone jego przygotowaniu próby zostały „zasypane” przez „szeryfa” nowymi tekstami (od których ilości zawrotów głowy doznała nawet Martynka, zaś „alergii” – Monia). W tym krótkim czasie nasze śpiewniki znacząco pogrubiały – ale nic to… my jesteśmy twarde… nic nas nie złamie!!!

Nasz koncert był pewnym „novum” – nie tylko od strony repertuaru. Po pewnym niedosycie z października, dzisiaj znów poczułyśmy się naprawdę potrzebne. Mimo, iż tak wielu liczy sobie każdą sekundę, po zakończeniu mszy w kościele pozostali prawie wszyscy jej uczestnicy. Co więcej, nasz koncert (podobnie jak pierwszy w 2008 roku) został zarejestrowany nie tylko w technice wideo, ale i audio – tak więc jest szansa, że stanie się materiałem naszej trzeciej płyty. I wreszcie trzecia nowość (która bardzo – i to mega-pozytywnie – zaskoczyła bardzo wielu obserwatorów) – mimo zmniejszenia się naszego składu o 3 osoby, wokal nie tylko nie osłabł, ale paradoksalnie wzmocnił się, a do tego nareszcie przestałyśmy stać jakby „z miotłą w kręgosłupie”. Pierwszy sygnał dała Martyna, a za nią do różnych „koncertowych wygibasów” dołączyła reszta „Gwiazdek” (tak więc niech drżą kandydaci kolejnej edycji „Szansy na sukces” lub innych tego typu programów – kiedy my „wchodzimy do akcji” …).

Dzisiejszy koncert objął 8 zupełnie nowych utworów, które udało się nam przygotować. Jak zwykle o instrumentarium zadbali Magda i p.Paweł (Anetko! A gdzie Twoje „pudło”?!?!). Inspicjentkami (oraz autorkami tekstów komentarzy) stały się – jak zwykle – Martyna i Magda. Krótkie komentarze przybliżały i przygotowywały do wsłuchania się w słowa i przesłanie kolejnych prezentowanych utworów. A my… cóż, dałyśmy z siebie naprawdę wszystko – i to chyba zostało zauważone, bo pod koniec koncertu do „falującej” Scholi dołączyło kilka ławek naszych sympatyków.

Koncert oceniamy jako nasz sukces, zaś gromkie brawa wieńczące każdy utwór były dla nas wielką zachętą, by dalej się rozwijać i jednocześnie nagrodą za wysiłek ostatnich prób. Ze swojej strony dziękujemy wszystkim uczestnikom koncertu – bez Was nasze śpiewanie nie daje nam satysfakcji i przyjemności (śpiewamy Bogu i właśnie dla Was). Dziękujemy także naszym Rodzicom i Sympatykom, którzy wspierają nas i motywują – nie tylko w czasie „euforii sukcesu”, ale także podczas „trudów kryzysów i zwątpień”.

Wróćmy jeszcze na chwilę do, poprzedzającej koncert, mszy św. Przed błogosławieństwem zostałyśmy „przez ks.proboszcza „wywołane do tablicy” i tam usłyszałyśmy, że oto dzisiaj otrzymujemy pierwszy element naszego „stroju grupowego” – o nieeee! Czyżby „szef” kupił jakieś spódniczki lub koszulki?!?!? (nie, żebyśmy wątpiły w dobre intencje, ale to jednak facet…). Okazało się jednak, że owym scholkowym atrybutem stały się krzyżyki franciszkańskie, które otrzymałyśmy z konkretnym proboszczowskim przesłaniem: „Św. Franciszek uczy m.in. wielkiej radości z każdej przeżywanej chwili. Od tej chwili niech ta radość będzie towarzyszyła każdej chwili „podwójnej modlitwy” – dzięki niej Wasz śpiew będzie się liczył jako „modlitwa potrójna”). No dobrze… postaramy się…

I teraz czas na wyjaśnienie terminu „szeryf”. Podczas minionych zimowisk kilkakrotnie tak właśnie nazwano naszego proboszcza – a że określenie jest adekwatne, więc… czemu nie. My jesteśmy sprytne i znalazłyśmy koszulkę z ciekawym napisem „Szeryf jest JEDEN” (z podkreśleniem końcówki „EDEN”). A co, w końcu to jednak szeryfowskie „zaczynamy” z 2007 roku zapoczątkowało naszą „śpiewaną historię”.

Oczywiście koncert nie był jedyną odsłoną dzisiejszej uroczystości, ale o tej drugiej będzie można poczytać w trochę innym miejscu. Jeszcze raz dziękujemy za piękną koncertową atmosferę i dzielimy się z czytającymi tę relację naszą radością.

PARAFIALNA SCHOLA EDEN