Poniższa ikona przekieruje do albumu zdjęć – niestety, nie ma ich zbyt wiele. Więcej być może można znaleźć na stronie http://www.lsa-odnowa.pl/
Licheń 25.08.2012 |
Wreszcie jest dzień 25.08 – Siedzę w autobusie z 49 osobami. Wyruszam na pielgrzymkę organizowaną przez Lubańskie Stowarzyszenie Abstynentów „Odnowa”.
Jadę do naszej kochanej licheńskiej Mateczki, aby złożyć na Jej ręce moje podziękowania, prośby, szczery żal za grzechy.
W autobusie roztacza się przyjemna atmosfera – ten klimat tworzy nie tylko modlitwa oraz śpiew uczestników (bez dźwięku gitary księdza Janusza, który z racji obowiązków duszpasterskich w ostatniej chwili musiał zrezygnować z udziału w pielgrzymce), ale również życzliwość pielgrzymów w stosunku do siebie.
Dzięki pomocy Bożej dojechaliśmy szczęśliwie do celu.
Jestem w odległości 2 km od Sanktuarium w lasku groblińskim. Na kilku hektarach dawnej puszczy sosnowej znajduje się – otoczone szczególną czcią – miejsce objawień Matki Bożej oraz połączone alejkami 15 stacji Drogi Krzyżowej. Krążąc ścieżkami napotykam po drodze na liczne głazy. Nazwiska wyryte na nich upamiętniają osoby, które przyczyniły się do rozwoju miejsca pamięci.
Cisza – słychać tylko szum drzew, promienie słońca przedzierają się przez liście, przestało padać. Droga krzyżowa – nie chcę jej „zaliczyć” czy przejść myśląc o czymś innym; chcę oddać się całą sobą, przeżyć to duchowo.
W tej ciszy i otoczeniu zieleni czytam rozważanie I stacji Drogi Krzyżowej. Przechodząc do następnych stacji uczestnicy Drogi Krzyżowej rozważają cierpienie Chrystusa. A ja czuję ekstazę modlitwy oraz spływające po twarzy łzy. Czuję na tej Drodze obecność Jezusa i Maryi. Kulminacyjnym punktem Drogi Krzyżowej jest to, że teraz zmierzam na kolanach do kamienia, na którym są odbite stopy Matki Bożej, dotykam go i przeszywająca myśl – czy jestem godna ucałować wypalone stopy; przecież 2 tysiące lat temu może moje gardło wydobywałoby krzyk: „Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj GO! ……..”.
W zadumie jedziemy na kwaterę do Pana Jana.
Gospodarze otaczają nas rodzinną atmosferą i zapraszają na przygotowany domowy obiad. Piękną modlitwę przed posiłkiem odmawia śpiewająco najmłodsza uczestniczka pielgrzymki, Zosia.
Idę w stronę Bazyliki. Ukazuje mi się największa świątynia w Polsce, która zabudową przypomina falujący, złoty łan zboża. Przejawia się to w dekoracji placu przed świątynią. Wchodzę do świątyni po 33 stopniach schodów, nawiązujących do lat życia Jezusa Chrystusa na ziemi. Wejść do środka mogę przez tyle drzwi, ile rok ma tygodni (czyli 52), a światło wpada do wewnątrz przez 365 okien (tyle jest dni w roku). Architektura w samej świątyni, nawiązuje również do łanu zboża – jest to widoczne w oknach wypełnionych szkłem w odcieniu złotawo-bursztynowym ze ślusarką anodowanego aluminium w formie kłosów oraz w wyglądzie kolumn portyków i wewnątrz świątyni.
Spowiedź, uroczyste otwarcie obrazu połączone z msza, modlitwa różańcowa, a ja dalej nie mam ochoty wyjść z Bazyliki. Nie interesuje mnie zwiedzanie – klęczę przed Cudownym Obrazem i tylko to się liczy ……..
Zakończenie dnia – wspólne grillowanie. Wybija godzina 21:00; z Bazyliki słychać dźwięk melodii Bogurodzica (jest najstarszym polskim tekstem poetyckim oraz najstarszą polską pieśnią religijną). Tworzymy krąg i odmawiamy modlitwy.
Niedziela – jest godzina 5:45. Klęczę przed obrazem Matki Bożej. Nie czuję zmęczenia, jestem spełniona duchowo……….
Wyruszamy w powrotną drogę, w trakcie której robimy dłuższy postój w Gostyniu, w Bazylice księży Filipinów, na Świętej Górze. Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, który informuje nas, że wśród wielu wspaniałych skarbów, jakie kryje w sobie Święta Góra, trzy są najcenniejsze : obraz główny, krzyż i pieta.
Po krótkiej modlitwie wyruszamy do domu.
Matka Boża na pewno zaopatrzyła nas w bagaż miłosierdzia, łask Bożych. I dlatego życzę sobie i pielgrzymom, aby te dary w naszym życiu były pozytywnie wykorzystane.
Reasumując, każdy z nas jest pielgrzymem: idzie przez życie do ostatecznego spotkania z Bogiem. Dlatego uważam, że ważne są powroty z pielgrzymek. Człowiek, który doświadczył miłości Boga, nie może wracać tą samą drogą do domu: potrzebne jest tu konsekwentne nawrócenie wewnętrzne, a przeważnie wracamy do tych samych negatywnych nawyków, i to nasze, moje grzechy skazują na śmierć Chrystusa. Jezus ciągle przez nas umiera ………
Czy Ty i czy ja mamy odwagę zadać sobie pytanie i odpowiedzieć szczerze: czy tę drogę pielgrzymowania naprawdę zrozumiałem, zrozumiałam i prawdziwie przeżyłem, przeżyłam?…
ASIA