I Komunia św. 28.05.2023 roku

Z przyjemnością informuję, że w Galerii Foto można znaleźć fotograficzny zapis przebiegu uroczystości I Komunii św. [28.05.2023 r.] i wydarzeń jej towarzyszących. Zdjęcia zostały opublikowane zgodnie z normami Dekretu Konferencji Episkopatu Polski w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych w Kościele katolickim z dnia 13.03.2018 roku. Aby obejrzeć zawartość Galerii Foto i pobrać umieszczone tam fotografie, wystarczy wcisnąć TEN NAPIS, aktywując przekierowanie. SERDECZNIE ZAPRASZAM.

„JEZU, ZAMIESZKAJ W SERCU MOIM”

Uroczystość I Komunii św., Lubań (Księginki) 28.05.2023 roku

 

   Jedną z pierwszych ważnych uroczystości, przeżywanych przez dziecko świadomie, jest I Komunia Św. Jest to uroczystość rodzinna – wraz z dzieckiem przeżywają ją także jego najbliżsi. Dlatego jej przygotowanie i przeżycie dotyka całych rodzin.

   Tegoroczna uroczystość I Komunii św. – przeżyta w niedzielę Zesłania Ducha Świętego [28.05.2023 roku] miała charakter wyjątkowy. Była to pierwsza odsłona tej uroczystości przeżyta bez pandemicznych obostrzeń – pierwsza „normalna”, przeprowadzona w jednym terminie i z całą grupą. Do tego 12-osobowa grupa dzieci, w całości przystępująca do I Komunii św. jest najliczniejszą od 2017 roku (wtedy grupa dzieci liczyła 19 osób). Nasi tegoroczni „bohaterowie w bieli” to: Nadia, Zuzia, Amelka, Martynka, Emilka, Zosia, Julia, Vanessa, Zuzia, Nadia oraz 2-osobowa grupa chłopców („błogosławieni między niewiastami”): FilipAntoni. Im i ich bliskim zawdzięczamy przeżycie tak pięknej uroczystości.

   Samą uroczystość poprzedziło oczywiście przygotowanie, które przebiegło w 2. etapach: spotkania z Rodzicami, a po nich przygotowanie bliższe samych dzieci. Pierwszy, trwający od września do stycznia, był okazją do ustalenia z Rodzicami szczegółów uroczystości oraz przygotowania formacyjnego do jej przeżycia.

   Drugi, rozpoczęty w lutym, stał się okazją do konfrontacji prowadzącego spotkania ks. Janusza z dynamizmem i kreatywnością naszych dzieciaków.

  Ten drugi etap został jednak poprzedzony zorganizowaniem wyjazdu integracyjnego do Ściegien k. Karpacza, w którym wzięła udział prawie cała grupa dzieci i liczne grono Rodziców [15.10.2022 r.]. Nie będę go ponowie opisywał – wystarczy sięgnąć po opis zamieszczony  na mojej stronie w październiku [LINK DO OPISU]. Wzmocnił on w nas więź, która zaowocowała tak podczas nabożeństw październikowych, jak i w trakcie grudniowych rorat czy tradycyjnych „majówek” (że o mszach św. niedzielnych z udziałem dzieci nie wspomnę). Dało się odczuć swobodę i kreatywność (o co nie zawsze jest łatwo) – tym bardziej, że przygotowujący do uroczystości ks. Janusz to dla dzieciaków „mezozoik” albo jeszcze gorzej.

   Spotkania z dziećmi rozpoczęło się oczywiście od przygotowania programu z uwzględnieniem pełnionych przez nie funkcji. Tu także okazało się, że październikowy wyjazd się „opłacił”. Niektórzy Rodzice, pełni obaw o stres u dziecka, zostali przezeń zaskoczeni odwagą wystąpień publicznych (dobrym przygotowaniem do tego stały się niedzielne homilie – zawsze dialogowane… Oj, czasami było bardzo „oryginalnie” i „szeryf” musiał ostro „kombinować”, jak tu „wyjść na swoje”).

   Pierwsze próby to oczywiście była „pełna improwizacja”, ale im bardziej zbliżał się termin uroczystości, tym próby stawały się coraz lepiej zorganizowane, a dzieci bardziej zmobilizowane. Fakt, do samego końca mieliśmy problemy z tzw. „wyjściami” (ustawieniami dzieci do poszczególnych części Eucharystii), ale od czego jest improwizacja (w której „szeryf” w odniesieniu do dzieciaków jest już wprawiony). Uczestniczyli w nich Rodzice – może nie wszyscy, ale była grupa stałych ich bywalców (co zaowocowało dobrym przygotowaniem do kilku momentów, w których pełnili swoje funkcje).

   W takim stanie dociągnęliśmy do soboty – dnia I spowiedzi św. I tu okazało się, że były emocje silniejsze niż dotąd prezentowana swoboda. Dzieciaki były widocznie zestresowane – ale jednocześnie (mimo stresu) zrobiły proboszczowi miły prezent: mając do wyboru dwóch spowiedników wybrały… no właśnie… „szeryfa”. To było miłe. A kiedy już zakończyły się „generalne porządki serca”, rozpoczęło się przygotowanie kościoła do jutrzejszej uroczystości.

   Muszę przyznać, że Rodzice byli dobrze zorganizowani – w sumie w nieco ponad 3 godziny kościół był przygotowany na nasze niedzielne spotkanie. Szanowni Państwo!!! Szacuneczek!!!

   Uroczystość rozpoczęła się prawie godzinę wcześniej… sesją foto, w której wzięło udział 2. fotografów: p. Łukasz oraz proboszcz. „Bohaterowie w bieli” byli uwieczniani pojedynczo, potem w grupie, wreszcie z Rodzicami i Rodzinami (taaak… materiał na Was jest bardzo bogaty…). Ten czas stał się także „zmyłką” dla „szeryfa” – dzieciaki wydawały się wyluzowane, co zmieniło się dosyć radykalnie tuż przed rozpoczęciem uroczystości. Emocje zaczęły dawać o sobie znać w ostatnich minutach „przed” – ich preludium stało się zasłabnięcie Zosi (dobrze, że chwilowe) i związany z tym kilkuminutowy „poślizg”.

   Część wstępna wyszła w zasadzie dobrze, choć nie zabrakło w niej kilku „perełek” – w tym „Drogi Księciu Proboszczu” [tak, tak… emocje udzieliły się także Rodzicom]. Dzieciaki pięknie i odważnie (choć z widocznym stresem) poprowadziły akt pokuty i liturgię słowa. Baliśmy się trochę o tonację psalmu (czy organiście „nie zabraknie klawiatury”), ale to także wyszło OK.

     W takiej atmosferze rozpoczęła się homilia, zainaugurowana stwierdzeniem: „Dzieci są te same, ale dzisiaj nie takie same” (oczywiście w sensie pozytywnym, choć także z pewnym zdziwieniem). Dało się to odczuć w trakcie homiletycznego dialogu – zazwyczaj swobodne dzieciaki dzisiaj były bardziej spięte i trzeba było sporej „ekwilibrystyki”, aby „wyciągnąć z nich” kilka prawd o dzisiejszym święcie. Było trudniej – przynajmniej na początku, bo kiedy dzieciaki się „rozkręciły”, to już reszta poszła, jak zaplanował „szeryf”.

   Mimo obaw proboszcza dzieci nie miały problemu ze wskazaniem, kto dzisiaj jest najważniejszy w kościele (Chrystus), a zaraz po Nim 12-osobowa „grupa w bieli”. Pewnym problemem stało się nazwanie, czym stają się dzisiaj ich serca (chodziło o „żywe tabernakulum”), ale to był jeden z widocznych skutków stresu. Dzieciaki spontanicznie odpowiadały na pytania, jak trzeba dbać o takie „tabernakulum” – rozróżniając stan grzechu powszedniego i ciężkiego. Myślę, że dla słuchaczy czas ten stał się okazją do przeżycia „dziecięcej katechezy” – to one uczyły nas, czym jest wiara… i robiły to naprawdę spontanicznie i kreatywnie.

    Kiedy skończyliśmy dialogować, rozpoczęły się kolejne części uroczystości: odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych, modlitwa powszechna i procesja z darami. To było centrum programu uroczystości – tu było chyba najłatwiej o pomyłki. Nie doszło do nich jednak – m.in. dzięki próbom i mobilizacji dzieci i ich bliskich (szacunek dla Mam, które pomagały dzieciakom odnaleźć się w poszczególnych momentach).

   Wreszcie przyszedł ten NAJWAŻNIEJSZY moment – chwila przyjęcia Komunii św. po raz pierwszy. Tu już stresu nie było – przećwiczyliśmy to na próbach (o „materiał” zadbały: p. Agnieszka i p.Monika) – była natomiast powaga przemieszana z radością.

   Na tego typu uroczystości nie mogło zabraknąć „niespodzianek” [przynajmniej u nas] – zarówno ze strony dzieci, jak i „szeryfa”. Pierwszym stało się dziękczynienie – brawurowo wykonany przez dzieci i… wszystkich zgromadzonych [nie bez „delikatnej perswazji szeryfa” – podczas niej ujawniła się „babcia Zuzia”] komunijny hicior „Jesteś Królem”. Utwór wymagał nie tylko wokalu, ale także animacji – i jeśli ci na końcu liczyli na taryfę ulgową, zawiedli się sromotnie… „szeryf” zrobił sobie spacerek z gitarą przez cały kościół… nie dało się ukryć… no to bierzmy się do roboty… Wykonanie miało 3 części prowadzone przez: proboszcza, dzieci, a na końcu przez wszystkich uczestników modlitwy. Oj działo się… „była w nas moc” – oceniły to dzieci wybierając najwyższą z trójstopniowej skali ocen (mniej niż zero – zero – jesteście cool) [dziecięcy werdykt poprzedziło ostrzeżenie proboszcza: „Pamiętajcie, że zaraz czeka na Was obiad…” skwitowany salwą śmiechu].

  Drugą „niespodzianką” stał utwór będący podkładem muzycznym podczas bardzo wzruszającego podziękowania dzieci skierowanego do Rodziców [oj… było parę hektolitrów łez wzruszenia…] – usłyszeli oni m.in. te słowa:

„Dobry Boże pełen chwał
Żeś mi takich rodziców dał
Modlitwę dziękczynienia Ci przynoszę
Za oczu mojej mamy czar
I za tatusia serca żar
Dziękując chcę zaśpiewać Alleluja.”

 

   Ta atmosfera towarzyszyła nam już do końca Eucharystii, której zwieńczeniem stało się wręczenie „komunijnych chlebków” – chwila pełna symboliki i ciepła. Przed rozpoczęciem spotkań rodzinnych zakończyliśmy tę część uroczystości gromkim pozdrowieniem w miejscu, w którym się ona rozpoczęła – przed kościołem.

   O ile na specyfikę przeżycia Eucharystii przez dzieci miał widoczny wpływ stres, o tyle nabożeństwo popołudniowe [na które część dzieci przybyła… normalnie szok… 30 minut wcześniej!!!] było już „całkowicie wyluzowane”. Przeżyte w skromniejszym gronie stało się esencją tego, jak przeżyliśmy rok przygotowań do uroczystości. Dzieciaki, prowadzone przez Amelkę i Zosię zawierzyły siebie i swoich bliskich Maryi, naszej Mamie; nie było także problemów ze złożeniem przyrzeczeń komunijnych [choć z pewnością gdzieś tam „z tyłu głowy” było oczekiwanie, czy nie powtórzy się tekst z prób: „Czy przyrzekasz pożyczać proboszczowi twojego smartfona?” – raz daliśmy się „zrobić w bambuko”, ale tylko raz… nie z nami te numery…]. Wreszcie, przed wystawieniem Najświętszego Sakramentu, zostały poświęcone przyniesione przez nas dewocjonalia – z pamiątkowymi obrazkami na czele. No, a po błogosławieństwie… pamiątkowe grupowe focie… Mówimy: „Alleluja”…

   Wyjątkowy charakter tegorocznej uroczystości zaznaczył się także w fakcie podjęcia przez Rodziców decyzji o przeprowadzeniu „Białego Tygodnia”. Dzieciaki dbały w tym czasie o przeprowadzenie aktu pokuty, liturgię słowa i psalm responsoryjny oraz procesję z darami. Każda msza św. była poświęcona kolejnym tematom homilii: O kim powinniśmy pamiętać przy tej okazji? Czy powinniśmy mówić o prezentach? Co to znaczy być „małym apostołem”? Kiedy i jak „sprzątać” swoje serce? Ważnym elementem tego czasu stało się poświęcenie krzyża misyjnego – daru dzieci pierwszokomunijnych i ich Rodziców [02.06.2023 r.]. Było „pracowicie” i naprawdę sympatycznie – nic więc dziwnego, że na zakończenie ostatniej mszy św. proboszcz przyznał się „smutku serca”: „To już nasze ostatnie spotkanie… szkoda…”.

   Zanim jednak „Biały Tydzień” dobiegł końca odbyło się jeszcze jedno – odbiegające od praktyki ostatnich kilku lat – wydarzenie. Postanowiliśmy zorganizować dzieciom „parafialny Dzień Dziecka”. W czwartkowe popołudnie czekał na nie przygotowany grill i ognisko oraz obficie zastawiony stół [przygotowany dzięki zrozumieniu i pomocy Rodziców].

   Dzieciaki miały do wyboru kilka możliwości aktywizujących: były „piłkarzyki”; nie zabrakło piłek do „siatki” i „nogi”. Była także muza – o dziwo, mimo że wybrana przez „szeryfa”, nie była wcale taka „wapniarska”. Trudno się więc dziwić, że prawie 3 godziny „spotkania w plenerze” minęło tak szybko. Filip i Antoś zrobili sobie (przy pomocy p. Dawida) dziecięcy Mundial [piłka okazała się za mało… „profesjonalna”… nie przeżyła tego doświadczenia…]; dziewczęta próbowały się w „piłkarskich zmaganiach” [dobrze, że „piłkarzyki” nie opuściły boiska] i w „biegach terenowych”. Był tylko „żal”, że zabrakło „lodów waniliowych” [to tajemne zawołanie, którego sens znają tylko scholistki]; no i „wilczy apetyt” na przepyszne „pieczyste”.

   Nazbierało się trochę tego teksu, ale chyba nic w tym dziwnego. Tegoroczna uroczystość jest już historią, ale mam nadzieję, że – zapisana w pamięci bohaterów tego dnia i ich bliskich – zaowocuje dalszymi spotkaniami z Chrystusem i ze sobą. Część dzieci już podjęła postanowienie włączenia się [także w okresie wakacyjnym] w obsługę liturgii słowa. Jak będzie, zobaczymy, ale jest wielka nadzieja.

   Dziękując „dzieciakom w bieli” za wspaniałą atmosferę przygotowań i przeżycie uroczystości [wspominając o Waszym stresie wcale się z Was nie nabijałem – stres pojawia się wtedy, kiedy przeżywamy coś ważnego] pragnę także serdecznie podziękować Rodzicom: za zrozumienie; za pozytywne podejście do propozycji wyjazdu i aktywne uczestniczenie w formacji przygotowującej dzieci do świadomego przeżycia I Komunii św. Współpraca z Państwem była „czystą przyjemnością”.

Bóg zapłać!!!  

ks. Janusz

Dodaj komentarz: