Msza z modlitwą o uzdrowienie 10.02.2014 roku

Modlitwa o uzdrowienie 10.02.2014 r.

Zainteresowanych zdjęciami, rejestrującymi opisaną mszę św. serdecznie zapraszam w inne miejsce naszej strony – do GALERII FOTO.. Wystarczy wcisnąć TEN NAPIS

„Kiedy trwali na modlitwie /…/ przyszedł do nich mimo drzwi zamkniętych” – ten fragment opisu jednej z chrystofanii stał się zachętą do wspólnoty modlitwy, a jednocześnie przypomnieniem: Jezus jest wśród nas i chce obdarować nas wyjątkową łaską… DAREM UZDROWIENIA.

Z tego szczególnego daru korzystamy w naszej parafii regularnie już od trzech lat – i za każdym razem msza św. z modlitwą o uzdrowienie (której przewodniczy przyjaciel naszej wspólnoty, Ojciec Andrzej Smołka SS.CC) jest wielkim wydarzeniem i głębokim przeżyciem. Minął już czas, kiedy takie spotkanie było novum i gromadziło szeroką rzeszę „obserwatorów”. Od ponad roku dała się zauważyć istotna zmiana jakościowa naszych spotkań – gromadząca liczną rzeszę osób modlących się (choć niestety nasza parafia jest reprezentowana przez stosunkowo małą grupkę osób – ale w końcu nie liczy się ilość, tylko jakość… prawda?) msza stała się spotkaniem osób świadomych swoich „chorób” i potrzeby uzdrowienia oraz bardzo emocjonalnie włączających się we „wspólnotę modlitwy i cudów”. Wydawało by się, że to na swój sposób oczywiste, ale… tak naprawdę u wielu dzisiejszych katolików polskich zauważa się postawę stagnacji czy dystansu wyrażania wiary – złożone ręce, zgięte kolana… to tak, oczywiście… ale emanacja i artykułowanie radości z doświadczania łaski Chrystusa – to już trochę „za wiele”. Ta postawa, która potrafi czasami „zmrozić” jest chyba jednym z powodów, dla których bardzo dbamy o atmosferę spotkań, kreowanych przez Ojca Andrzeja.

Ktoś stojący z boku lub krytycznie nastawiony do emocjonalnej, żywiołowej modlitwy, mógłby nas pewnie oskarżyć o „wydziwianie” – jednak osoby zachowujące obiektywizm bardzo szybko ulegają „czarowi modlitwy serca”. Stąd podczas tej mszy całkiem naturalna gestykulacja, twarze, z których emanuje prawdziwa radość i oczekiwanie (a nie zimny dystans – tak często widoczny podczas niedzielnych eucharystii) i śpiew… wyjątkowy śpiew, który (animowany przez naszych przyjaciół – Diakonię Muzyczną z Sulikowa) nie jest koncertem, ale zaproszeniem do wspólnoty „podwójnej modlitwy” (z którego to zaproszenia bardzo wiele osób korzysta). Zgodnie więc ze słowami wstępu Ojca Andrzeja zgromadziliśmy się w poniedziałkowy wieczór (10.02.2014 roku), aby przeżyć „wspólnotowe spotkanie” – z Bogiem i ze sobą nawzajem.

W rozważaniu mszalnym po raz kolejny Ojciec Andrzej przypomniał o hierarchii spotkania: najważniejszy jest Chrystus, który CHCE nas obdarować; który CHCE nas uwolnić od skutków działania zła w naszej ludzkiej rzeczywistości… i tylko czeka na moje ludzkie: JA TEŻ TEGO CHCĘ. Stąd też to On jest właśnie centrum i punktem odniesienia modlitwy i oczekiwań, które przywiodły nas do księgińskiej świątyni. I to Jemu (a nie posługującym w Jego Imię) należy się dziękczynienie. Ten chrystocentryzm nauczania Ojca Andrzeja od samego początku naszych spotkań kreował istotę wizji wspólnotowej modlitwy – WIERZYMY W CHYSTUSA, O ŁASKĘ PROSIMY CHRYSTUSA I CHRYSTUSOWI DZIĘKUJEMY ZA JEJ OTRZYMANIE !!! (takie proste i oczywiste, choć dla niektórych trudne do zaakceptowania).

Szczególnym momentem mszy św. z modlitwą o uzdrowienie jest modlitwa wstawiennicza przy wystawionym Najświętszym Sakramencie – czas, w którym dzieją się na naszych oczach prawdziwe cuda. Wiele osób zostaje obdarowanych łaską „zaśnięcia w Duchu” oraz dosłownego uzdrowienia (mającego również wymiar fizyczny). Tego drugiego doznała Pani Zofia, która (właściwie „przyniesiona” przed ołtarz) odchodziła od niego w zupełnie innej kondycji – o własnych siłach i z wielką werwą oraz widoczną radością.

Msza św. rozpoczynająca cykl spotkań z uzdrawiającą łaską Chrystusa w roku 2014, okazała się bardzo obfita w dary Ducha Świętego – powstała spontanicznie grupa osób wspierających (którym gratuluję „kondycji” i dziękuję za okazaną pomoc) praktycznie ledwie nadążała z układaniem osób, które doznały daru „zaśnięcia w Duchu”. Ich liczba tym razem była niesamowicie wysoka (i piszący te słowa może tylko wyrazić żal, że nie doznał tej łaski – przynajmniej na płaszczyźnie fizycznej). [Do dzisiaj wspominam pierwszą mszę św. z modlitwą o uzdrowienie i komentarze moich Parafian na temat wyrazu mojej twarzy w trakcie modlitwy wstawienniczej: „To raczej ksiądz potrzebował wtedy pogotowia”. Doświadczenie 2 lat przygotowało mnie na doświadczenie łaski uzdrawiającego Chrystusa i dlatego podczas tej mszy nie groził mi zawał czy atak paniki].

Uzdrowienie to łaska dotykająca człowieka tak na płaszczyźnie duchowej, jak i fizycznej. Wspomniałem o Pani Zofii – to taki wyjątkowy przykład mocy Chrystusa (już drugi w naszej parafii – przypomnę, Pani Weronika, od ponad roku porusza się znowu o własnych siłach). Jednak łaska uzdrowienia działa także na płaszczyźnie duchowej – oprócz osób doświadczających wielu schorzeń o błogosławieństwo prosiły również osoby zranione duchowo, przeżywające rozterki i wątpliwości, doświadczające dramatów rodzinnych.

Każda tego typu msza pozostawia (oprócz wyjątkowego doświadczenia) w pamięci charakterystyczny, wyjątkowy „obraz-symbol”. Opisywana msza św. pozostawiła w mojej pamięci dwa takie obrazy: wspomnianą wcześniej Panią Zofię oraz małego Jasia, który otrzymał błogosławieństwo przyniesiony przez swojego Tatę (dziecko potrafi rozbawić mimiką twarzy – Jaś jednak całym sobą po prostu wielu z nas zachwycił).

Z pewnością można by jeszcze podkreślić wiele momentów naszej modlitwy – jednak to, co najważniejsze zostało przeżyte i zachowane w sercach. Niech więc tam dokonują się dalsze cuda – efekt podjęcia współpracy z uzdrawiającym Chrystusem. Wszystkim uczestnikom naszej modlitwy składam gorące „Bóg zapłać” za wyjątkową i wspaniałą atmosferę spotkania i oczywiście zapraszam na kolejną mszę św. (planujemy ją na miesiąc maj – ale o tym poinformuję po ostatecznych ustaleniach).

 

Tekst: ks. Janusz Barski

Foto: Ryszard Piekarski

 

Dodaj komentarz: