IV Festyn Dziecięcy 04.06.2011 roku

Pomóżmy dzieciom odkryć i doświadczyć miłości samego Boga.” – te słowa, wypowiedziane przez bł. Jana Pawła II, już od 4 lat są bodźcem do organizacji wyjątkowego popołudnia: PARAFIALNEGO CZASU DZIECKA – podkreślającego rolę naszych dzieciaków w życiu wspólnoty parafialnej, a także będącego odpowiedzią na Chrystusowe słowa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie!”. To właśnie te słowa stały się przesłaniem kolejnej, już czwartej, edycji tego święta, przygotowanego i przeprowadzonego w ramach ogólnopolskiej kampanii: „Postaw na rodzinę”. Zacznijmy jednak od początku…

Inicjatywa organizacji PARAFIALNEGO DNIA DZIECKA zrodziła się w naszej parafii 4 lata temu, w roku 2008, kiedy po raz pierwszy – po zmianach personalnych – doszliśmy do wniosku, że warto podkreślić rolę najmłodszych uczestników życia parafialnego. Począwszy od tego momentu każdy kolejny Festyn był okazją wyrażenia naszej wdzięczności za wielką dziecięcą radość wnoszoną w naszą „dorosłą” codzienność. Ponadto został on zaplanowany jako zwieńczenie czasu spotkań dwóch szczególnych grup: dzieci komunijnych i rocznicowych [zawsze odbywał się w sobotę kończącą „Biały Tydzień”]. W jego planowaniu braliśmy także pod uwagę okazję do spotkań dzieci i młodzieży, biorącej udział w organizowanych podczas ferii zimowych wspólnych wyjazdów.

Tegoroczne obchody Dnia Dziecka rozpoczęła oczywiście Eucharystia, w której – oprócz wspólnot Żywego Różańca i Rycerstwa Niepokalanej – pamiętaliśmy także o naszych najmłodszych. Mszę św., kończącą „Biały Tydzień” zakończyło nabożeństwo czerwcowe, po którym uczestnicy wykorzystali czas na zewnętrzne przygotowanie się do atrakcji przygotowanych przez organizatorów.

Już od samego początku Festynu dały się zauważyć trzy najbardziej interesujące punkty: „Zamek Ślizgu”, „Centrum Służb Mundurowych” i … „Gumisiowa Jadłodajnia” (czytaj: słodkości). To właśnie na nich skupiło się centrum uwagi uczestników Festynu.

Spotkanie rozpoczęła 3-osobowa grupa funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Lubaniu, przeprowadzając pogadankę uświadamiającą zasady bezpiecznego poruszania się po drogach, korzystania z kąpielisk oraz kontaktów z nieznajomymi. Panie: st.sierż. Marta  Diakonesku i asp. Anna Włoszczyk zaprezentowały w obrazowy sposób pozytywne i negatywne zachowania w różnych sytuacjach, dając dzieciom możliwość wyboru tych najwłaściwszych i najbezpieczniejszych. Ze spotkania ze „stróżami porządku” skorzystała też pewna grupa osób dorosłych, która zyskała możność „przymiarki” do „bojowego” stroju Policji [tak, tak, panowie… na zbliżający się Mundial będzie jak ulał].

Kiedy tylko skończyliśmy z uświadamianiem, zebrani wrócili do „gwoździa” programu – „Ślizgowego Zamku”. Mimo, że trzeba było trochę postać w kolejce, chętnych nie brakowało do zakończenia Festynu [sami się zastanawiamy, czy to był „gwóźdź” programu czy jego „koń trojański”]. W każdym razie w tej części naszego terenu zabawa kwitła, a techniki zjazdowe zaprzeczały wszelkim prawidłom grawitacji.

W międzyczasie rozpoczął się „Przegląd Sprawności Fizycznej” czyli konkurencje sportowe [nota bene prowadzone przez Młodzież – Martynko, Madziu i Joasiu – serdeczne dzięki za poświęcony młodszym czas]. Najciekawszym był chyba „spacer z taczką” – prezentowane pozycje nadawały się do Księgi Guinessa. Podobnie zresztą było z talentami artystycznymi: uczestnicy mieli możliwość wykazania się zdolnościami „twórczości chodnikowej” [niech żyje szkolna kreda!!!] oraz umiejętnościami „pamięciowego oddania obrazu swojego idola” [na kilku fotkach próbowaliśmy oddać podobieństwa i różnice między kopią a oryginałem – niestety /dla rysujących/… oryginały wyszły lepiej (dobrze, że to ominęło proboszcza)].

Podczas, gdy część uczestników „walczyła o nagrody”, inni wybrali przyjemność… „twarzowego tatuażu”. Tak, tak… nawet w tej dziedzinie można wiele zrobić – nasze dzieciaki po wyjściu z „Salonu Twarzo-Afro” wyglądały… zajefajnie [tu dla ścisłości dodam: nie tylko dzieciaki]. Potwierdziła się zasada, że gdzie jak gdzie, ale w takich miejscach nasze dziewczyny tracą umiar i nie patrzą na zegarki – za atmosferę tego miejsca dziękujemy dzielny „afrorzystkom”.

W czasie rywalizacji sportowej dzieci, sesji twarzo-malarskiej i zjazdowej (oj, Panie Adamie, przy naszych dzieciakach chyba by się Pan zawstydził) „zaiskrzyła” kolejna konkurencja [która ma szanse wejść do grupy naszych dyscyplin sportowych) – bangbington [dorosłych]. Oto bowiem wyzwały się na „lotkowy” pojedynek grupy żeńska (p.Małgosia i p.Jadzia) i męska (p.Robert i p.Mariusz). Pojedynek (którego sekundantką była p.Kazimiera) był bardzo zacięty – nie ukrywam, że kiedy zobaczyłem formę „zawodników”… od razu „wypisałem się” z tego grona. Nie do końca wiem, jaki był wynik, ale mecz był emocjonujący.

Oczywiście, każdy wysiłek pochłania kalorie – stąd też zadbaliśmy też o kulinarną stronę naszego spotkania. Mamy dzieci komunijnych i rocznicowych zadbały, aby nie zabrakło słodkości – dziękujemy także za obsługę „Gumisiowej Jadłodajni”. Tu można było zakosztować „lekcji historii” [hej, dinozaury… pamiętacie kartki żywnościowe???] i pychoty domowych wypieków. Trzeba przyznać – chętnych nie brakowało… ale i nasze zapasy zostały dostosowane do planowanego zapotrzebowania.

W takiej atmosferze doszliśmy do godz. 20:00 – wtedy nasi „ogniomistrze” (p. Mariusz i p.Ryszard) doszli do wniosku, że w końcu „czas na ogień”. Paliwa nam na pewno nie zabraknie, a i pieczystego mieliśmy pod dostatkiem – więc ze spokojem ogłosiliśmy: OGNISKO WŁAŚNIE ZAPŁONĘŁO.

Część uczestników zareagowała dosyć szybko, ale pojawiła się „grupa dekadenckich oportunistów” [do których niestety dołączył niestety nasz proboszcz] – zamiast podziwiać skwierczące kiełbachy, oni wybrali „polową wersję bandmingtona”!!!… Normalnie szok!!!… Jak można!!! Tworząc 3-osobowe zespoły starały udowodnić sobie, kto tu jest tym „Maximus”. Trochę mieszał „Apacz” serwując na granicy „ścinki”, ale… przeciwnicy też nie byli dłużni. Poobserwować… czemu nie – ale naśladować nie zamierzamy.

Ognisko stanowiło także sygnał zbliżającego się finału naszego dzisiejszego spotkania. Jeszcze trochę czasu na tańce i „pieczyste”, i o godz. 21:20 padły słowa: „I to już koniec”. Ale spokojnie – koniec nie musi być cichy. Nasz główny „pirotechnik” [p.Ryszard] zafundował nam [to już 4-letnia tradycja] pokaz sztucznych ogni. Było hucznie i dostojnie – tak, jak być powinno.

Z pewnością wiele momentów naszego Festynu umknęło mojej uwadze. Najważniejsza jest chyba konkluzja – po raz kolejny nasze dzieciaki (a z nimi i my) mogły przeżyć fantastyczne popołudnie. Było ich sporo – według ogólnych podsumowań w naszej uroczystości wzięło udział 95 dzieci i młodzieży. Nie było by to możliwe, gdyby nie wielka pomoc wielu osób i instytucji. Kończąc pragnę więc gorąco podziękować:

— Paniom: Małgorzacie Kleszczyńskiej, Kazimierze Hałajko, Małgorzacie Milewskiej oraz Państwu Jadwidze i Mariuszowi Nowak, Marcie i Mariuszowi Gauden, Annie i Grzegorzowi Kwiecińskim oraz Państwu Tkaczyk – za wielką pomoc w organizacji i przeprowadzeniu Festynu;

— naszej dzielnej Młodzieży [Martyna Kleszczyńska, Magdalena Kołodziejczak i Joanna Piekarska] – za prowadzenie konkurencji sportowych;

— Rodzicom dzieci komunijnych i rocznicowych – za wyśmienite wypieki (gdyby nie moje „lilipucie” gabaryty, sam bym skorzystał z praw „vipa”);

— Funkcjonariuszom Komendy Powiatowej Policji w Lubaniu – za przeprowadzenie spotkania profilaktycznego oraz zabezpieczenie naszej imprezy;

— Funkcjonariuszom Straży Miejskiej w Lubaniu – za towarzyszenie nam i dbałość o bezpieczeństwo najmłodszych w ostach chwil Festynu;

— Panu Ryszardowi Piekarskiemu (wielkiemu przyjacielowi naszych dzieciaków) – za wielką pomoc i niezapomniane fajerwerki;

— naszym „mistrzyniom twarzowego pędzla” – za piękne kreacje, widoczne na twarzach naszych pociech;

— Miejskiej Komisji ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Lubaniu – za rzeczowe i finansowe wsparcie naszej inicjatywy;

— Pani Irenie Skowron – za ufundowane piękne blekocz ki, będące wymowną pamiątką dzisiejszej uroczystości;

— Prezesowi oraz pracownikom piekarni GS „Samopomoc Chłopska” w Lubaniu – za przepyszne pieczywo;

— Opiekunkom świetlicy: Annie Prejsnar i Iwonie Majszczyk – za pomoc podczas Festynu;

— na końcu (co nie znaczy, że to najmniej ważne) NASZYM DZIECIAKOM – stworzyliście piękną atmosferę. Za to my, dorośli, gorąco Wam dziękujemy!!!

Dodaj komentarz: