Cecyliada Parafialna 24.11.2024 roku

PRZEŻYJ TO SAM

14. Cecyliada Parafialna — Lubań, 24.11.2024 roku

 

   W uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, w ostatnią niedzielę kończącego się roku kościelnego 2023/2024 [24.11.2024 r.] odbyła się w naszej parafii 14. odsłona parafialnego koncertu CECYLIADA, związanego terminem ze wspomnieniem św. Cecylii, patronki muzyki kościelnej (22.11).

   W koncercie wzięły udział obie parafialne grupy muzykujące: chór parafialny „MAKSYMILIANKI” i schola parafialna „DZIECIAKI Z BOŻEJ PAKI – REAKTYWACJA 2” oraz osoby, które zarówno w niedzielę, jak i na co dzień dbają o jakość śpiewu wspólnotowego (co ważne, bo nie mamy organisty) – Panie: Alicja Kwiecińska, Małgorzata Kleszczyńska, Halina Rybowicz i Jadwiga Pałka. Uczestnikami była także może niewielka, ale bardzo utalentowana (co było najbardziej słychać w finale) grupa Parafian.

   Koncert był dedykowany zarówno wszystkim osobom, które dbają o śpiew podczas liturgii, jak i wszystkim współpracującym w tworzeniu „rozśpiewanej atmosfery” w kościele. Jego przesłaniem stały się słowa „Przeżyj to sam”, będące zachętą do aktywnego udziału w przygotowanych prezentacjach (tym bardziej, że większość tekstów była widoczna na ekranie).

   Wprowadzeniem do koncertu była oczywiście Msza Św., o której oprawę muzyczną zadbały „ekumenicznie” obie grupy wykonawców: MAKSYMILIANKI i DZIECIAKI Z BOŻEJ PAKI. Na początku pojawił się pewien problem techniczny (brak p. Marii), ale szybko się z tym uporaliśmy – choć trzeba przyznać, że obie grupy musiały dokonać błyskawicznych korekt w niektórych momentach liturgii. Ale w sumie… cóż to za problem… dla profesjonalistów…

   Już początek pokazał, że coś się zmieniło (na zdecydowany plus) w jakości wykonywanych utworów – rok temu trochę „narzekaliśmy” na słabą słyszalność scholi, ale tym razem od samego początku schola „dawała czadu”… Dziewczyny, wielki szacun!!! Do tego przeplatanie się dynamicznego śpiewu dziewcząt z majestatycznym śpiewem chóralnym – to dało ciekawy efekt całościowy.

   Tegoroczna Cecyliada miała charakter bardzo uroczysty. Po pierwsze z racji tego, że to 53. impreza artystyczna w naszej parafii od chwili rozpoczęcia współpracy w nowym składzie osobowym. Po drugie – rok 2024 to jubileusz 10-lecia chóru MAKSYMILIANKI. No i wreszcie pewna zmiana tradycyjnej choreografii koncertu – dotąd pieśń, której słowa stały się przesłaniem spotkania, była wykonywana w WIELKIM FINALE – dzisiaj religijny cover hitu pokolenia większości uczestników „Przeżyj to sam” stał się utworem inaugurującym tegoroczną edycję Cecyliady.

  Proboszcz oraz p. Dawid Binkowski (zaproszony notabene „z marszu”) słowami tej pieśni starali się zachęcić uczestników do aktywnego udziału w koncercie. Jeśli chodzi o ten utwór chyba się udało, bo refren był chyba słyszalny na Kamiennej Górze.

   Pierwszą prezentację, obejmującą 6 utworów, przygotowały nasze DZIECIAKI. Pierwsza część występu stała się okazją do zaprezentowania, jak wiele zrobiły warsztatowo nasze Dziewczyny od ubiegłego roku. Nawiązująca nieco stylizacją do gatunku Italo Disco piosenka „On i ja”, bardzo dynamiczne „Pan jest Pasterzem moim” i kompilująca kilka wydarzeń przed i po Zmartwychwstaniu Jezusa „Dzisiaj spojrzał na mnie Pan” były bardzo urozmaiconą i wykonaną „z mocą” prezentacją. Kontynuacją części pierwszej stała się druga odsłona umiejętności scholi, którą rozpoczął „hymn scholi” – „Pioseneczka” [na boku trzeba przyznać, że słowa refrenu „przytuliły” chyba także MAKSYMILIANKI]. Dedykacją dla Rodziców, a także wszystkich przyjaciół grupy stał się kolejny utwór „Moi przyjaciele”. Wreszcie podsumowaniem stało się „ekumeniczne” odśpiewanie pieśni radości – „Raduje się dusza ma” [„ekumenizm” polegał na tym, że 3 kolejne powtórzenia słów utworu animowali kolejno: proboszcz, schola i chór – było czadersko!!!]. Nic dziwnego, że co chwila prezentacja była nagradzana rzęsistymi brawami – Dziewczyny!!! Szacunek!!!.

   Od kilku lat, w celu podkreślenia wartości osób indywidualnie dbających o jakość śpiewu wspólnotowego, zapraszamy do współtworzenia koncertu przez te właśnie osoby. Dzisiaj do animacji tej części koncertu została zaproszona p. Alicja Kwiecińska, która zaproponowała wspólne odśpiewanie pieśni „Czarna Madonna”. I w tym momencie, podobnie, jak przy niektórych fragmentach prezentacji scholkowej, ujawniły się prawdziwe „perły księgińskiego śpiewu” – w refrenie słychać było właściwie nie 3, ale 4 głosy, bardzo harmonijnie współbrzmiące. Włączyli się wszyscy, a efekt… no cóż… potwierdził prawdę, że „liczy się nie ilość, a jakość”.

   Trzecią część koncertu przygotował parafialny chór MAKSYMILIANKI, który przygotował 4 utwory: „Santa Maria”, „Gdy setce twoje”, „Jeden jest tylko Pan” i „Wznoszę ręce me wzwyż”. Każdy z nich nagradzała zasłużona owacja, bo 2-głosowe fragmenty utworów potrafiły zachwycić. Ponadto nasze Panie zaskoczyły nas (a szczególnie proboszcza) niektórymi zwrotkami, których nie znał, a które zostały pięknie przedstawione. Szanowne Panie!!! Wielkie gratulacje i wyrazy wdzięczności!!!

   Na ostatnim utworze tej części koncert powinien się zakończyć, ale… dała o sobie znać przypadłość naszego „szeryfa” (którego kosmici nie zmienili jednak na proboszcza… Pani Małgosiu) – pojawiająca się niespodziewanie „wena twórcza”. Wspominając jedną z pierwszych Cecyliad [chodziło o wątpliwość scholistek, czy aby wybrany utwór tytułowy na pewno „nadaje się do śpiewania w kościele” – chodziło o tekst „Ale to już było”] zaproponował, abyśmy koncert zakończyli nieszablonowo – tekstem niekoniecznie religijnym, ale… znanym wszystkim. Trochę zaskoczeni przez chwilę ważyliśmy, czy warto podjąć to ryzyko, ale „stare dobre gierkowskie” „pomożecie? – pomożemy!” przeważyło szalę. A niech tam… podejmujemy to ryzyko – ciekawe tylko, co też tak „szeryf” znalazł w tej swoje „rozśpiewanej książeczce” [vide: śpiewnik]?

   Za chwilę wszystko stało się jasne. Niespodzianką okazał się znany nam wszystkim hicior „Hej sokoły” – przy zwrotkach dawaliśmy jeszcze proboszczowi „fory”, ale refren „przytuliliśmy” bezdyskusyjnie. Atmosfera stała się tak „energetyczna”, że koniec utworu został nagrodzony owacją i zawołaniem „bis… bis” [mam nadzieję, że nie chodziło tutaj o ostatnią zwrotkę: „Wina, wina, wina dajcie…”, bo ta akurat została pominięta]. W sumie bardzo żywiołowy i wspólnotowy finał [tylko dziewczyny trochę się dziwiły, skąd nagle taki odzew „społeczny” uczestników koncertu].

   Koncert przeszedł już do historii. Był ciekawym doświadczeniem i przede wszystkim potrafiliśmy się bawić i cieszyć wspólnym śpiewaniem. Niektórzy wykonawcy przełamali swoje obawy czy nawet fobie, i – choć na pewno z napięciem – bardzo naturalnie pokazali, na co ich stać. Wszystkim – wykonawcom i współuczestnikom (bo trudno Państwo nazwać „publiką” – byliście za aktywni] dziękuję za wspólnie spędzony czas i wspaniałą atmosferę, której tak potrzebujemy w naszej pokomplikowanej obecnie codzienności.

proboszcz

ks. Janusz Barski

 

Dodaj komentarz: