HALLOWEEN – ZABAWA CZY NEOPOGAŃSTWO?
Zbliżają się te dwa szczególne dni, w których przeżywamy tajemnicę obcowania świętych i łączności trzech postaci istnienia Kościoła – Kościoła Triumfującego, Pielgrzymującego i Oczyszczającego się. Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny (mimo podobnego klimatu ich przeżywania) są jednak od siebie zasadniczo różne – pierwszy dzień to czas dziękczynienia, drugi – modlitewnej refleksji.
Przygotowania do przeżycia obu świąt obejmują również katechezę – i w jej trakcie pojawił się problem postrzegania „zabawy” Halloween. Nazwy użyłem w cudzysłowie, bo nie zgadzam się z takim jej traktowanie.
Podczas dyskusji (dodam – burzliwej) na ten temat zwróciłem uwagę na dużą emocjonalność obrony tej praktyki. Oto argumenty, usłyszane z ust moich podopiecznych – argumenty, że Halloween jest nieszkodliwą zabawą:
1. Jest to zabawa dla dzieci, która nikomu nie szkodzi.
2. Chodzi tylko o zbieranie cukierków.
3. Daje możliwość zabawy także osobom niewierzącym (w odróżnieniu do Balu Świętych).
4. „Bądźmy normalni”.
5. Święci (znowu w nawiązaniu do Balu Świętych) są szerzej nieznani – w odróżnieniu od postaci, za które przebierają się bawiące się w Halloween dzieci i młodzież.
Rozumiem emocje i na początek postanowiłem sięgnąć po dosyć ogólny przekaz medialny, jaki prezentuje Wikipedia:
Halloween – zwyczaj związany z maskaradą i odnoszący się do święta zmarłych, obchodzony w wielu krajach w wieczór 31 października, czyli przed dniem Wszystkich Świętych. Odniesienia do Halloween są często widoczne w kulturze popularnej, głównie amerykańskiej.
Halloween najhuczniej jest obchodzony w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Mimo że dzień nie jest świętem urzędowym, cieszy się po święcie Bożego Narodzenia największą popularnością. Święto Halloween w Polsce pojawiło się w latach 90 XX wieku.
Głównym symbolem święta jest wydrążona i podświetlona od środka dynia z wyszczerbionymi zębami. Inne popularne motywy to duchy, demony, zombie, wampiry, czarownice, trupie czaszki itp.
Historia
Dokładna geneza Halloween nie jest znana. Może nią być rzymskie święto na cześć bóstwa owoców i nasion (Pomony) albo z celtyckiego święta na powitanie zimy. Według tej drugiej teorii Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad 2 tys. lat temu w Anglii, Irlandii, Szkocji, Walii i północnej Francji w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych.
Druidzi (kapłani celtyccy) wierzyli, iż w dzień Samhain zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących, zaś duchom, zarówno złym, jak i dobrym, łatwiej było się przedostać do świata żywych. Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. Ważnym elementem obchodów Samhain było również palenie ognisk. Na ołtarzach poświęcano bogowi resztki plonów, zwierzęta i ludzi. Paląc chciano dodawać słońcu sił do walki z ciemnością i chłodem. Wokół ognisk odbywały się tańce śmierci. Symbolem święta Halloween były noszone przez druidów czarne stroje oraz duże rzepy, ponacinane na podobieństwo demonów. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ów dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek. Czarownice w towarzystwie czarnych kotów przepowiadały przyszłość.
Po 835 roku pod wpływem chrześcijaństwa zwyczaj zaczął zanikać, gdy uroczystość Wszystkich Świętych została przeniesiona z maja na 1 listopada.
Kościoły chrześcijańskie przeciwstawiły się obchodzeniu Halloween wprowadzając Dzień Zaduszny. Święto w 998 roku wprowadził św. Odylon, francuski benedyktyn i przełożony opactwa w Cluny. W XIV wieku wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych zostało wprowadzone do liturgii rzymskiej i upowszechnione w całym Kościele.
Irlandzcy imigranci sprowadzili tradycję do Ameryki Północnej w latach 40 XIX wieku.
31 października 1920 roku w mieście Anoka w stanie Minnesota odbyła się pierwsza w Stanach Zjednoczonych parada z okazji Halloween. Uczestnikami parady byli mieszkańcy, przebrani w kolorowe stroje popularnych postaci. W kolejnych latach pochód organizowano corocznie 31 października. W roku 1937 Anokę ogłoszono światową stolicą Halloween.
W drugiej połowie XX wieku święto trafiło do zachodniej Europy, a po upadku żelaznej kurtyny pod koniec XX wieku to święto trafiło do środkowej i wschodniej Europy.
Pochodzenie nazwy
Nazwa Halloween jest najprawdopodobniej skróconym All Hallows’ E’en, czyli wcześniejszym „All Hallows’ Eve” – wigilia Wszystkich Świętych
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Halloween
No to spróbujmy się przyjrzeć tak powyższemu opisowi, jak i argumentom moich rozmówców. Zacznę od uwag ogólnych i związanych z notką Wikipedii:
1. Praktyka sięgania do praktyk pogańskich (wróżby, Halloween, czary, seanse spirytystyczne) to neopogaństwo, które staje się bardzo modnym trendem we współczesnej mentalności ludzkiej. Oczywiście wszyscy twierdzą, że jest to traktowane jako zabawa, ale jak w takim razie traktować słowa zapisane w Piśmie św. o rozdzielności żyjących od tych, którzy odeszli i o Boskim zakazie naruszania tego stanu rzeczy?
2. Pochodzenie nazwy – tak się zastanawiam, co wspólnego ma wydrążona dynia lub inne elementy przeżywania Halloween z istotą świętości. „Wigilia” z samej nazwy przygotowuje nas do jakiegoś ważnego wydarzenia, wspomnienia. Trudno znaleźć takie odniesienie do wartości tak popularnej obecnie praktyki.
3. Nie można nie zauważyć, że Halloween to czas „zbiorów” dla instytucji dostarczających rekwizytów – notuje się w tym czasie zwiększone dochody sklepów i marketów.
4. O ile święci są wzorcami (i to nie tylko na płaszczyźnie Chrześcijaństwa), o tyle trudno znaleźć wartości dla większości postaci, za które przebierają się nasze dzieciaki. Możemy oczywiście uspokajać nasze sumienia twierdzeniem, że traktują one to wyłącznie jako zabawę, ale wiadomo nie od dziś, że jedną ze skuteczniejszych form manipulacji systemem wartości jest zabawa, która może – poprzez swoją atrakcyjność – skutecznie zakłócić proces wychowawczy.
5. I na koniec – co ma wspólnego tego typu zabawa z refleksją 1 i 2 listopada? Jak pogodzić ducha „zabawy za wszelką cenę” z istotą odwiedzin nekropolii i grobów swoich bliskich?
Czas na argumenty moich rozmówczyń:
1. „Bądźmy normalni” — Wychodzi na to, że podkreślanie szkodliwości pewnych praktyk oraz szacunek dla własnych przekonań religijnych (oczywiście z poszanowaniem przekonań innych osób) staje się znamieniem „nienormalności” [a więc patrząc odwrotnie – zgoda na „topową postawę” – nawet przy jej wątpliwej wartości lub obiektywnej szkodliwości, to postawa człowieka normalnego].
2. „Jest to zabawa dla dzieci, która nikomu nie szkodzi.” — Jeśli tak, to czemu sięgać po coś co ma korzenie pogańskie, zamiast zorganizować po prostu „zabawę w przebierańców”. Przez wiele lat organizowałem zimowiska i mogę zapewnić, że w tego typu formule mieści się to wszystko, co moje respondentki próbowały znaleźć w obchodach Halloween.
3. „Chodzi tylko o zbieranie cukierków.” — można by to tak postrzegać, gdyby nie towarzyszące „zabawie” stroje, naśladowane postaci oraz towarzyszące obchodom zwyczaje. Jestem jak najdalszy od demonizowania zabawy, ale… dzieci „łykają” wiele spraw bezkrytycznie, i dzięki m.in. takim „zabawom”, połączonym z treściami medialnymi i internetowymi, w systemie wartości dziecka mogą nastąpić duże i bardzo szkodliwe „przesunięcia”.
4. „Daje możliwość zabawy także osobom niewierzącym (w odróżnieniu do Balu Świętych)”. — Wydawało by się, że zyskujące ostatnio sporą popularność Bale Świętych dadzą moim respondentkom nieco do myślenia. Zostały one jednak sprowadzone do poziomu „zabaw dla najmłodszych” i do tego nie cieszących się wcale zbyt dużym zainteresowaniem – tak dzieci, jak i ich rodziców. Powyższy cytat kryje w sobie także sugestię, że Bale Świętych to okazje do dyskryminacji części dzieci. Wracam do punktu 2 tej części – pozorna dbałość o równouprawnienie w dostępie do zabawy nie musi oznaczać sięgania po praktyki sprzeczne z poglądami religijnymi zdecydowanej większości wspomnianych dzieci.
5. „Święci (znowu w nawiązaniu do Balu Świętych) są szerzej nieznani – w odróżnieniu od postaci, za które przebierają się bawiące się w Halloween dzieci i młodzież.” — Powodem miała by być m.in. słaba znajomość Świętych (w porównaniu z postaciami medialnymi lub wirtualnymi). Zgadzam się, że te drugie znane są dzieciom bardzo dobrze, ale może warto się zastanowić, z czego ty wynika. Św. Jan Paweł II bardzo mocno podkreślał rolę rodziny jako domowego Kościoła, w którym rozwija się stała formacja duchowa dziecka i jego rodziców. Skoro dzieci tak niewiele wiedzą o świętych, to znaczy, że część rodziców podeszła do prawdy o domowym Kościele z dużym dystansem, zwalniając się od (na pewno niełatwej) funkcji wychowawczej rodziny – także na płaszczyźnie moralności, co przy dużym wpływie mediów na postrzeganie świata przez dziecko wydaje widoczne owoce.
Na koniec zostawiłem sobie jeszcze moje przemyślenie – żeby moja wiara dawała mi spełnienie potrzeba, abym czuł do niej szacunek i był konsekwentny w realizowaniu, co stanowi jej fundamenty. Jeśli łamanie jej zasad traktuję tylko i wyłącznie jako „nieszkodliwą zabawę” to tak naprawdę staje się ona swoistą atrapą. Sam Jezus podkreślał w przypowieści o słudze, że naszą wartość wielkim sprawom sprawdzamy dbałością o konkretną postawę w sprawach drobnych.