„Drewniany Jubileusz” proboszcza
Drewniany Jubileusz |
Jest 7 lipca 2012 roku, I sobota miesiąca. Tradycyjnie w tym dniu przeżywamy spotkanie formacyjne wspólnot Żywego Różańca i Rycerstwa Niepokalanej. Zazwyczaj jednak nie towarzyszyło im specjalne „zamieszanie”. Tym razem jednak już od godzin przedpołudniowych coś zaczęło się dziać. Najpierw pojawiły się stoły i ławy, potem materiał na ognisko. Cóż to ma być…?
Powodem okazał się oczywiście jubileusz – skromny, bo zaledwie 5-lecia, ale związany z codziennością parafialną. To 5 lat temu bowiem [w 2007 roku] posługiwanie w naszej parafii rozpoczął ks. Janusz Barski. Miniony czas był bardzo owocny w zasadzie na każdej płaszczyźnie. Dlatego też postanowiliśmy, świętując „Drewniany Jubileusz”, podsumować ten okres. Przygotowania zajęły kilka dni, ale w sobotę byliśmy przygotowani na 100% – jedyną niewiadomą stała się pogoda, która w ostatnich dniach była gorzej niż niełaskawa.
O godz. 17:00 rozpoczęła się uroczysta Eucharystia koncelebrowana, podczas której piękną homilię wygłosił ostatni proboszcz naszego jubilata – proboszcz parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Bogatyni, Ks. Kanonik Kazimierz Pracownik. Można by rzec, że nasza modlitwa miała charakter multiregionalny – oprócz naszych parafian wzięli w niej udział Goście z pierwszej parafii naszego proboszcza [św. Mikołaja w Świebodzicach] i z Bogatyni; swoim śpiewem zaszczyciła nas też Diakonia Muzyczna z Sulikowa. Było więc bardzo uroczyście.
Niepokój budziła jedynie pogoda – rozpoczęcie mszy poprzedziło prawdziwe „oberwanie chmury” [niebo „płakało” aż niemiło] i taka sytuacja trwała aż do komunii św. Dopiero wtedy sytuacja zaczęła się normalizować – do takiego stopnia, że przed błogosławieństwem nasze „atmosferyczne czujki” dały znak: „Ognisko jednak się odbędzie”.Druga część spotkania [ta bardziej nieoficjalna] przebiegała w kilku miejscach. Centralnym było oczywiście ognisko i grill, przy którym ruch przypominał Marszałkowską w szczycie. Bazą stała się nasza altana, w której – przy rozstawionych stołach – pomieścili się wszyscy zaproszeni. Miejscem sąsiadującym stał się „Muzyczny Kącik Kwitnącej Lipy”, w którym Madzia, Martynka i Joasia prezentowały całkiem rozbudowany repertuar muzyczny.
Nie mogło oczywiście zabraknąć sportu. Młodzież spalała „ogniskowe kalorie” przy piłce, zaś dzieciaki – znalazły uciechę w brodzeniu po [powstałym w wyniku ulewy] „chodnikowym zbiorniku wodnym”.
Atmosfera była bardzo wyluzowana i spontaniczna. Mimo, iż spotkały się osoby wcześniej się nie znające, bardzo szybko ta bariera znikła. Ks. Kanonik stał się ulubieńcem dzieciaków świetlicowych, które lgnęły do niego jak „pszczoły do miodu”. Było więc „zabawowo” – a że w takiej atmosferze czas leci z szybkością światła, wkrótce nadeszła godzina ciszy nocnej. Trzeba więc było zacząć się „zwijać”. Po uporządkowaniu terenu (wszak jutro niedziela) wydawało się, że to już koniec uroczystości, ale…
… nasi parafianie są bardzo odpowiedzialni. Poświęcając się i ryzykując otwarty konflikt w „komar-komandem” postanowili… „dopilnować, aż ogień nie zagaśnie”. Skłamałbym pisząc o absolutnej ciszy, ale… to „pilnowanie” warto było poobserwować.
Jubileusz 5-lecia pobytu na parafii przeszedł do historii – czas rozpocząć kolejny rok pracy w parafii. Piszący te słowa składa gorące podziękowanie wszystkim, którzy włączyli się w organizację oraz wzięli udział w spotkaniu. Było bardzo miłym dowodem pamięci i życzliwości, bez której tak naprawdę nic uczynić nie możemy.