Msza o uzdrowienie 25.05.2011 roku
Zainteresowanych większą ilością fotek rejestrujących opisaną mszę serdecznie zapraszam do GALERII FOTO
Mówi się, że o jakości wspólnoty decyduje nie jej ilość, ale zaangażowanie jej członków. Patrząc retrospektywnie na ostatnie 4 lata działalności naszej parafii widać praktyczne potwierdzenie tej zasady. W ciągu tak niewielkiego okresu czasu dały się poznać w różnego rodzaju grupach formacyjnych „talenty”, których propozycje dotyczą każdej chyba płaszczyzny funkcjonowania organizmu parafialnego. Są więc pomysłodawcy spotkań formacyjnych (wspomnę choćby o piątkowej adoracji), zmian w parafialnej strukturze gospodarczej (inicjatorzy różnego rodzaju posunięć gospodarczych); ważną grupą są osoby dbające o tych, których codzienności brakuje stabilizacji materialnej (Parafialne Koło Caritas) oraz o nasze parafialne „maluchy” (ekstra-team świetlicy parafialnej); w grupie „inicjatywnej” są też same dzieciaki i młodzież (które nie tylko oprawiają muzycznie niedzielne msze z udziałem dzieci, ale także czynnie włączają się w wiele propozycji, tworząc także własne – jak np. boisko parafialne, gdzie można bezpieczne i kulturalnie po prostu sobie pograć) oraz nasze kreatywne dekoratorki i „obsługa ołtarza” (bez nich kościół byłby niewyobrażalnie ponury). Funkcjonowanie parafii to nie tylko formacja i gospodarka – czasem trzeba trochę wyluzować – tym zajmują się osoby, bez których nie odbyły by się 4 kolejne Festyny Dziecięce oraz – powiązane z odpustem parafialnym – Festyny Parafialne, a także spotkania naszych najmłodszych ze św. Mikołajem. Ramy tego wpisu nie pozwalają (zresztą nie o tu chodzi) na zbiorcze ogarnięcie tej działalności – powiem krótko: choć osób tych jest niewiele, wnoszą ożywczy powiew i nowość jakości codziennego życia parafialnego.
Osoby te to jednostki, ale… owoce ich działalności dotykają całej wspólnoty. Jedną z takich osób jest pani Małgosia, która już w listopadzie 2010 roku zaproponowała zaproszenie do Lubania poznanego wcześniej egzorcystę Ojca Andrzeja Smołkę. Propozycja musiała dojrzeć – trochę to trwało (tym bardziej, że w międzyczasie miało miejsce wiele innych wydarzeń, które absorbowały czas i uwagę). No, ale podobno jednym z Bożych darów jest „błogosławiony upór” – tak więc tydzień po tygodniu, przy ciągłym przypominaniu, doszliśmy do momentu bezpośredniej organizacji spotkania z naszym Gościem.
Msza św. o uzdrowienie – bo taką formę przyjęło owo spotkanie – której przewodniczyć miał Egzorcysta Archidiecezji Wrocławskiej, Ojciec Andrzej Smołka ss.cc (ze Zgromadzenia Ojców Sercanów) odbyła się w tygodniu ważnych wydarzeń. Jego duchowość wpisała się jako element towarzyszący przyjęciu dzień wcześniej Sakramentu Bierzmowania przez 13-osobową grupę naszej wspaniałej Młodzieży oraz oczekiwania na (przypadający w najbliższą niedzielę) dzień uroczystości I Komunii św. Do tego, dla wielu uczestników, dzisiejsza uroczystość wplotła się w klimat przeżywania miejskich obchodów 150-lecia konsekracji kościoła Świętej Trójcy. Tak więc można śmiało stwierdzić – w Kościele nic nie dzieje się bez przyczyny.
Dzisiejsze spotkanie rozpoczęło się moim (proboszcza) totalnym szokiem – mimo, iż jego organizacji nie towarzyszyła „akcja informacyjna”, o godz. 18:00 po prostu zabrakło wolnego miejsca w kościele (nie jest może duży, ale… takie „obrazki” oglądam tylko przy okazji Paterki i Mszy św. Wigilii Paschalnej). Co więcej, wśród zgromadzonych zauważyłem sporo nowych twarzy – a z informacji moich współpracowników (tak, tak „wywiad kościelny” to rewelacja) dowiedziałem się, że oprócz licznej grupy Parafian przybyły także liczne delegacje ze wszystkich parafii lubańskich, z Zawidowa, Sulikowa, Bogatyni i… Jeleniej Góry. Normalnie, prawdziwa „międzynarodówka”…
Mszę poprzedziła Nowenna do MB Nieustającej Pomocy zakończona pięknym odśpiewaniem „Litanii do Matki Boga i ludzi” (której prowadzenia podjął się towarzyszący O.Andrzejowi zespół z Sulikowa – tu dodam, że aktywne włączanie się także starszych osób w ten stosunkowo bardziej młodzieżowy tekst jest zasługą naszej Scholi EDEN, która co czwartek prowadzi majówkę w oparciu o tę pieśń). No, a kiedy skończyliśmy…
… zaczęło się. Tym razem o liturgię słowa zadbali Mikołaj i Karolina (z goszczącego u nas zespołu z Sulikowa). Bardzo interesującą okazało się rozważanie, unaoczniające nam skalę naszego uzależnienia od szeroko pojętego zła. Wróżby, zabobony, różnego rodzaju podkówki i horoskopy oraz medialni energoterapeuci „robiący swoje tytuły naukowe w jedno popołudnie” – to skala zagrożenia tym większego, że bardzo często dostajemy się w jego zasięg lekceważąc siłę przyzwyczajenia do niego. Choć wydaje się to być określeniem „na wyrost” – tak naprawdę to opętanie „opakowane w piękną ideologię humanizmu i niewinnej wolności”. Tymczasem tę prawdziwą proponuje Jezus – zawsze pochylający się nad każdym potrzebującym; w odróżnieniu od nas ludzi zawsze znajdujący czas dla naszych codziennych problemów – „Dlatego zauważmy Go, przechadzającego się wokół nas i złóżmy Mu to wszystko co stanowi problem i bolączkę naszej egzystencji” (tymi słowami rozpoczęła się Eucharystia).
Nie da się ukryć, że rozważanie było bardzo wymagające – odpowiedzi na stawiane pytania często budziły „śmiech na sali” (Kaszpirowski, horoskopy, „domowe talizmany – w które nie wierzymy, ale…”); jednak istota ukazywanego w ten sposób problemu wymagała bardzo poważnej i głębokiej refleksji. Tylko wtedy można się było przygotować na końcową część mszy – błogosławieństwo z modlitwą o uzdrowienie.
Tym, który obdarowuje nas darem zdrowia (na każdej płaszczyźnie) jest nie człowiek, ale sam Bóg – stąd też tę część mszy rozpoczęło wystawienie Najświętszego Sakramentu. Przypominając scenę wjazdu do Jerozolimy O.Andrzej zachęcił wszystkich, którzy wezmą udział w tej modlitwie, aby zwracali uwagę nie na „osiołka”, ale na Tego, którego on wiózł – na Jezusa… i to na Niego wskazywał tak podczas krótkiej adoracji, jak i w trakcie modlitwy nad poszczególnymi osobami.
Jest w doświadczeniu modlitwy wstawienniczej stan chwilowej utraty świadomości po otrzymaniu łaski uzdrowienia (nie jestem tu fachowcem – opisuję to więc językiem laika… proszę o wybaczenie lub korektę ze strony fachowców). Przypomina on omdlenie, ale tak naprawdę to ludzkie zmierzenie się z czymś co nas przekracza – z Bożą łaską. Podczas podobnej mszy w trakcie renowacji Misji św. byliśmy świadkami takich sytuacji – tu jednak ich ilość była zaskakująca. Jak widać Bóg nie żałował swojej miłości, na którą tak głęboko reagowało tak wielu z nas.
Z jednej strony te sytuacje, których byliśmy świadkami nakazywały powagę; z drugiej jednak – wielką radość (no bo przecież to dar, któremu nikomu z nas nie żałował Dawca wszelkich łask). Tę radość „podkręcał” jeszcze zespół prowadzący przez cały czas stronę muzyczną. Zazwyczaj nie mam problemów z opisami, ale napiszę tym razem krótko – aby zrozumieć atmosferę tej radości trzeba było z nami być. Pełny luz, uniesienie w śpiewie (a mówią, że tylko dzieci nie krępują się okazywać publicznie emocji) i… po prostu wyczuwalna autentyczna i spontaniczna radość – tylko tak mogę opisać to, co miałem okazję obserwować i w tym uczestniczyć.
Zwyczajem naszej parafii jest spontaniczna owacja dla tych, których oferta okazała się zgodna z oczekiwaniami. Tak było i dzisiaj – po błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem i słowie podziękowania proboszcza taka właśnie owacja była naszym podziękowaniem dla posługi O.Andrzeja i jego Współpracowników. Szefowa Rady Parafialnej (która oczywiście nie płakała – tylko której „pociły się oczy”) wyraziła w imieniu całej wspólnoty wielką wdzięczność za dar modlitwy i błogosławieństwa. Było bardzo serdecznie – co więc robić na zakończenie? Ano, Panie Janie… do roboty – „Życzymy, życzymy” dla tych, którym dzisiaj tak wiele zawdzięczamy.
Jako proboszcz pragnę gorąco podziękować najpierw Bogu (za ten czas szczególnej łaski), a zaraz potem Ojcu Andrzejowi (który mimo natłoku zajęć znalazł dla nas czas). Dziękuję wspaniałemu Zespołowi ułatwiającemu „podwójną modlitwę” – śpiewem. Składam gorące podziękowanie p. Małgosi Milewskiej – za konsekwencję i „błogosławiony upór” w doprowadzeniu do dzisiejszej uroczystości oraz panu Ryszardowi Swobodzie z Sulikowa, którego zaangażowanie zdecydowało o pomyślnej finalizacji przygotowań do opisanej mszy św. Dziękuję wszystkim przybyłym Gościom, którzy wnieśli tak wiele w atmosferę przeżycia tego wieczoru. Składam wreszcie serdeczne „Bóg zapłać” naszym Parafianom, którzy tak licznie wzięli udział w tej wyjątkowej Eucharystii. „Kościół to my” – dzisiaj pokazaliście, że jest silny, żywy i piękny… i za to doświadczenie składam gorące BÓG ZAPŁAĆ
proboszcz
ks. Janusz Barski