Dobiega końca sierpień – miesiąc szczególny, w którym jesteśmy zachęcani do podejmowania abstynencji i postanowień trzeźwościowych. W poświęconym temu liście Episkopatu Polski zauważamy podkreślenie wolności ich podejmowania: „Nie jest to smutne ograniczenie, ale szansa, źródło mocy wewnętrznej, źródło życia i radości! Takie świadome i dobrowolne wyrzeczenie bardziej niż nakazy i zakazy pokazuje, co jest w życiu cenne.”

Czy i komu jest potrzebna abstynencja? Do kogo przede wszystkim jest kierowana zachęta do sierpniowej trzeźwości? Aby uzyskać odpowiedź trzeba najpierw rozróżnić dwa pojęcia: trzeźwość i abstynencja. Trzeźwość to określony styl życia i zdroworozsądkowy sposób myślenia, potrzebny każdemu człowiekowi, aby zachować i rozwijać swoją wolność. Być trzeźwym człowiekiem to być wolnym człowiekiem. Abstynencja natomiast to jeden ze środków wspierających formowanie postawy trzeźwości.

Komu jest dedykowana sierpniowa zachęta? Najprościej byłoby powiedzieć, że osobom uzależnionym od alkoholu. Potrzeba zachowania abstynencji jest jednak problemem zdecydowanie szerszym. Fakt wzrastającego spożycia alkoholu w naszym społeczeństwie oraz obniżania się wieku osób sięgających po tę używkę wskazuje, że mamy do czynienia z problemem społecznym. Nadal widoczne przyzwolenie na picie; „luzackie” traktowanie postaw prowadzących do uzależnień; tragedie rodzinne spowodowane nadużywaniem alkoholu oraz wiele „mitów alkoholowych” wskazują, że potrzeba zdecydowanych działań, aby ten problem zacząć kontrolować.

Tak więc zachęta do podejmowania sierpniowej abstynencji jest de facto kierowana do wszystkich – także do tych, dla których alkohol nie jest zagrożeniem. Nie jest na pewno modna czy łatwa, ale… prowadzi do wolności wyborów i kierowania swoim życiem, a to już wielka wartość sama w sobie.

Co roku wezwanie do sierpniowej abstynencji budzi rozmaite odczucia i (nieraz skrajnie negatywne) reakcje. Dlaczego? Dlaczego pojęcie „abstynent” jest traktowane tak wstydliwie i negatywnie? Dlaczego tak trudno jest być abstynentem?

W świadomości społecznej abstynencja jest pojmowana coraz częściej negatywnie, zwłaszcza u młodych ludzi. Abstynent to ktoś infantylny, dziwny, kaleka życiowa, słaby człowiek, wyśmiewany i pokazywany palcem. Abstynent to człowiek niedojrzały, mniej wartościowy, który czegoś nie może, to człowiek słaby, musi z czegoś rezygnować. Możemy w mediach, w społecznej obyczajowości zwłaszcza różnych subkultur spotkać działania ośmieszające abstynencję, chodzi o odebranie jej wartości, zdeprecjonowanie. Coraz częściej ludziom abstynencja kojarzy się negatywnie, o to chodzi tym, którzy tworzą lobby alkoholowe. W naszym kraju można spotkać wódkę o nazwie ” Abstynent”. Społeczne propagowanie takiego myślenia powoduje, że coraz trudniej opierać się młodym ludziom przed inicjacją alkoholową, alkohol stał się przepustką do wielu środowisk, jest potwierdzeniem ich dorosłości, wyrazem akceptacji przez innych, rodzajem pieczęci różnych życiowych doświadczeń zwłaszcza wolności rozumianej często jako swoboda.

Osoby uzależnione trafiające do leczenia z wielkim trudem podejmują abstynencję, wstydzą się tego. Jeśli w ich świadomości abstynencja to coś negatywnego to podjęcie wysiłku w jej kierunku wydaje się być bezsensowne. Nikt przecież z nich nie chce uchodzić za osobę śmieszną, niedojrzałą, wybrakowaną, przecież ten, który wiele może coś znaczy. Abstynencja kojarzy się im tylko z jednym, ze stratą i zakazem czegoś, co wszyscy robią, a ja nie mogę, mi nie wolno. Dlatego osoby leczące się z powodu uzależnienia, często abstynencję traktują jako postawę obronną przed substancją chemiczną, a każda obrona wymaga mocy, siły, której osoby uzależnione posiadają w znikomym stopniu, dlatego jeśli pozostaną na etapie walki, prędzej czy później ulegną z wyczerpania, braku sił i wrócą do picia czy brania narkotyków. Aby pomoc była możliwa musimy często przebudować świadomość pacjentów pokazać im pozytywne znaczenie abstynencji, aby nie tylko się jej wstydzili, ale jej pragnęli jako dobra, wartości.

Na koniec jeszcze refleksja związana ze statystyką. Ubiegłoroczne zestawienia plasowały nas pod względem spożycia alkoholu drugiej dziesiątce państw europejskich. To budujące, tylko czy 10,6 litra alkoholu na mieszkańca to mało? Do tego ta statystyka obejmuje mieszkańców powyżej 15 roku życia, a wiemy, że po alkohol sięgają coraz młodsze osoby. Tak więc nawet jeśli w kwestiach spożycia alkoholu nie jest tragicznie, to z pewnością nie jest także najlepiej – i dlatego potrzeba takiego „miesięcznego testera”, badającego stopień wolności wobec alkoholu.