Odpustowe rozważanie

XXV-lecie parafii

Odpust parafialny św. Maksymiliana Kolbego

XXV-lecie Sakramentu Święceń Księdza Proboszcza

 

Podobno najbardziej oczekiwane dziś kazanie ma mieć następujące cechy: intrygujący wstęp, nieoczekiwane zakończenie, a obie te części… jak najbliżej siebie! Nie mogę tego obiecać, gdyż zbyt wiele wydarzeń nałożyło się na dzisiejsze świętowanie: 25-lecie parafii, odpust i 25-lecie Sakramentu Święceń Księdza Proboszcza Janusza. Zatem proszę o cierpliwość.

 

„Hic est Domus Dei et porta coeli” – tu jest Dom Boga i brama niebios”. Taki napis mógłby znaleźć się nad każdym wejściem do katolickich świątyń.

Przychodzicie tu od ćwierć wieku ze swoimi intencjami, prośbami, pełni oczekiwań na Bożą pomoc. Często na ścianach świątyń czy w specjalnych gablotach umieszczane są wota – dowody wdzięczności człowieka wobec Boga, który udzielił swej łaski.

A ja dziś stawiam nam pytanie: kiedy na ścianie tej świątyni zawiesimy wotum, świadczące o tym, że to ja Ciebie, Boże usłyszałem i wysłuchałem?

 

Oto słowo, które dziś otrzymujemy pod tchnieniem Ducha Świętego do rozważenia: My także winniśmy oddać życie za braci (1 J 3, 16).

Św. Maksymilian Maria Kolbe, szczególny patron Waszej wspólnoty zrealizował to wezwanie w sposób, który budzi nasze przerażenie! Umierać za nieznanego człowieka w tak straszliwy sposób – w bunkrze głodowym?! Kto z nas byłby gotowy do takiej ofiarnej miłości?! Czy Bóg aż tyle może od nas wymagać? Czy taka miłość jest możliwa dziś?

Zanim oddam życie ZA bliźnich, muszę się nauczyć oddawać życie DLA bliź-nich. Z tym drugim człowiekiem wciąż utożsamia się przecież Pan Jezus! To On nam mówi: Byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. (Mt 25, 35-40).

Ten elementarz może nas przygotować do męczeństwa, jeśli takie wezwanie stanie przed nami. A liczyć się z tym trzeba: na naszych oczach tysiące ludzi traci swoje życie tylko dlatego, że opowiadają się za Chrystusem!

Czy umiesz żyć DLA swych sióstr i braci? Umiesz dziś matka oddać swoje życie DLA swego dziecka? Umiesz wyjąć ręce z kieszeni i podjąć pracę nawet wtedy, gdy z ekonomicznego punktu widzenia ona się nie opłaca? Umiesz służyć: swoją wiedzą, obecnością, czasem…?

 

Jubilacie drogi!

Jak to się stało, że dziś stajesz przed nami, sprawując swoją Mszę św. w dniu srebrnego jubileuszu Sakramentu Święceń? Bo na pierwszy rzut oka ksiądz – to człowiek taki sam, jak wszyscy inni; kapłaństwo – mówią niekiedy ludzie – to „zawód” jak tyle jemu podobnych. „Na chłopski rozum” więcej się o kapłaństwie nie dowiemy! Dlatego na dzisiejszy dzień i celebrowaną w nim Tajemnicę musimy spojrzeć inaczej: przez pryzmat wiary!

 

Powołanie!

Najpierw był rodzinny dom, byli rodzice, była mama…

Dzisiejsza uroczystość to okazja do dziękczynienia Bogu i ludziom ze strony nas wszystkich – choć kapłanów mam teraz szczególnie na uwadze. Przywołajmy w sercach naszych rodziców. My, wyświęceni we Wrocławiu, pamiętamy patrona tego Domu ziarna św. Piusa X. Oto scena z jego życia, opisana przez powieściopisarza:

 

„Pani Małgorzata płakała ze wzruszenia i radości, gdy syn udzielał jej biskupiego błogosławieństwa.

U jej nóg usiadł biskup, jak niegdyś.

– Popatrz matko, jaki piękny dostałem pierścień – powiedział jak dziecko, które pokazuje matce nową błyskotkę.

– O tak, Beppo, piękny masz pierścień – uśmiechnęła się pani Małgorzata.

Potem wskazała na srebrną obrączkę na swoim palcu i rzekła:

– Nie nosiłbyś biskupiego pierścienia, gdybym ja przedtem nie nosiła mojej ślubnej obrączki.

Wówczas pochylił się biskup nad matczynym skromnym „klejnotem” i ucałował go, jak całował pierścień na palcu Ojca świętego w Rzymie”. (W. Hűnermann, Ignis ardens, Poznań 1996, ss. 163-164).

 

„Tajemnica każdego powołania – uczył bł. Jan Paweł II – rozgrywa się na płaszczyźnie „niewymownego dialogu między Bogiem a człowiekiem, między miłością Boga, który wzywa, a wolnością człowieka, który Mu odpowiada” (PDV 36). Z inicjatywą występuje zawsze Bóg, interweniując swą łaską w życiu człowieka: Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem… (J 15, 16); Pan Jezus przywołał do siebie tych, których sam chciał (Mk 3, 13).

 

Nie wyście Mnie wybrali…

To nie tylko wierni wpadają w stan głębokiego zadziwienia, patrząc na niektórych kapłanów. To nie tylko jedna z moich cioci prorokowała, że „prędzej jej kaktus na ręce wyrośnie, niż ja będę księdzem” (nie wyrósł, na szczęście); sami powołani bywają totalnie zaskoczeni decyzją Jezusa: „dlaczego właśnie ja?”. Księże Januszu – dlaczego właśnie Ty?

 

„W seminarium kiepsko się sprawowali. Jeszcze nie mieli święceń, a już domagali się przywilejów. Pazerni byli – pytali, co będą z tego mieli, że zostaną księżmi. Jeden to nawet podkradał wspólne pieniądze. Ten, jak się potem okazało, współpracował i doniósł na przełożonego. Pozostali, gdy trzeba było wyznać wiarę, uciekli. A szef rocznika, gdy było gorąco, to w żywe oczy zarzekał się, że w ogóle nie był w seminarium. Tacy ludzie po prostu nie nadawali się na duchownych.

Jedenastu z nich zostało biskupami, z tego jeden nawet papieżem – ten właśnie, co szedł w zaparte. Są filarami Kościoła. Apostołowie.

Pewnie za czasów Jezusa byli mądrzejsi ludzie niż ci, których On wybrał. A przecież mógł sobie dobrać takich, którzy mieliby jakąś ogładę, wykształcenie, wiedzieli więcej o świecie. Żeby chociaż byli Polakami-katolikami, a tu masz: Żydzi.

Stanowczo Pan Bóg ma inny gust niż większość ludzkości. Czasem wręcz jakby drwi sobie z naszego poczucia estetyki i zasad doboru ludzi” (F. Kucharczak, Inny gust Pana Boga).

 

Księże Januszu, bracia w kapłaństwie: Czy wyjaśniała się z czasem tajemnica tej niezwykłej posługi, jaką podjęliśmy z niezbadanych wyroków Opatrzności? Przypuszczam, że każdy z nas po latach jest coraz bardziej bezradny w odpowiedzi na to pytanie: NIE WIEM, dlaczego akurat MNIE Bóg powołał… Możemy tylko z pokorą zanucić słowa znanej na całym świecie piosenki: „O Panie, o Ty na mnie spojrzałeś…” – i tylko dlatego jestem kapłanem!

 

Ale kim jesteś, kapłanie Januszu, co powiesz sam o sobie w ten swój srebrny jubileusz Sakramentu Święceń?

 

„Spotykam cię czasem i kiedy z Tobą rozmawiam

wydajesz się być zwyczajnym i prostym – jak wszyscy ludzie

Znasz wiele ludzkich problemów

potrafisz również żartować uśmiechasz się serdecznie

innym razem widzę na twej twarzy smutek i zmęczenie

 

Jesteś podobny do innych ludzi wszak „z ludzi zostałeś wzięty”

Ale jesteś jednocześnie jakiś inny…

Stajesz przy ołtarzu

Bierzesz biały chleb który w twoich dłoniach staje się ciałem Chrystusa

Podnosisz kielich napełniony Jego Krwią

Siadasz w konfesjonale by mówić drżącemu grzesznikowi:

W Imię Boga ja odpuszczam twoje grzechy idź w pokoju

Czasem w dzień a czasem i w nocy spieszysz do konającego

by dzięki twej kapłańskiej posłudze z ufnością przekroczył bramy wieczności

To znowu powtarzasz polewając głowę dziecięcia: „Ja ciebie chrzczę

w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Od tej chwili jesteś dzieckiem

samego Boga…

 

Dziś widzę wyraźniej że „z ludzi zostałeś wzięty i dla ludzi ustanowiony”

Bóg uczynił ciebie Kapłanem na wieki

– abyś był przedłużeniem dłoni Chrystusa dających nam Swe ciało i Krew

– abyś był przedłużeniem Chrystusowych stóp które przemierzały wioski

i miasta szukając zabłąkanych owiec

– abyś był przedłużeniem ust Chrystusa głoszących Miłosierdzie Pań-skie…

Ty jesteś Kapłanem na wieki na wzór Chrystusa

Dziękuję ci za to że na wezwanie Chrystusa: „Pójdź za Mną”

odpowiedziałeś ochotnie Twym młodzieńczym sercem

Dziękuję ci za Twoje TAK wypowiedziane na wzór Maryi

Dziękuję ci za to, że powtarzasz je każdego dnia:

wówczas kiedy radość i pokój napełniają Twą duszę

ale i wówczas gdy twoja samotność i cierpienie podobne są do krwawej walki Chrystusa w Ogrójcu a może… do Jego konania na krzyżu…

Dziękuję ci za to, że jesteś kapłanem, bo poprzez twoją posługę

Chrystus napełnia mnie pokojem Swego Miłosierdzia radością swojej obecności i nadzieją wiecznego zbawienia

Na drodze Twojego Kapłaństwa wspomagam cię modlitwą” (s. Monika Dłubacz SM).

 

Siostry i Bracia – czy tak właśnie myślicie o kapłanach i kapłaństwie?

 

W jakiej rzeczywistości posługują dziś kapłani w Polsce i świecie? Niewesołej i niełatwej – może wręcz… niebezpieczną?! Ale czy kiedykolwiek w historii ludzi było inaczej? Czy Pan Jezus miał łatwiejsze czasy?! Jak dobrze, że wy – siostry i bracia, kochani wierni – jesteście z nami i przy nas, kapłanach! Jak bardzo liczymy na Wasze modlitwy, współpracę…

 

Miałem okazję jako proboszcz modlić się przy grobie świętego Jana Marii Vianneya w Ars. I przypomniały mi się wtedy jego słowa: „Zabierzcie ludziom na 20 lat kapłana, a zobaczycie, że ludzie ci zaczną czcić… zwierzęta”. Dziś wiemy, że to prawda – z tym, że ów proces nastąpi znacznie wcześniej…

 

Jak ogromne jest aktualnie „zatrucie” naszego naturalnego środowiska duchowego!

 

Zatrzymał mnie kiedyś 17-latek (byłem sutannie) i wykrzyczał:

– Nienawidzę Radia Maryja!”

– O jaki program, o jaki temat i jakiego księdza Ci chodzi?

– Nie wiem, bo tego radia nie słucham!

 

A jakie myśli możesz mieć dzisiaj, srebrny Jubilacie? Trudno odgadnąć, ale przypuszczam, że dwa marzenia i plany są w Twoim sercu na pewno.

1. Kto pójdzie Twoim śladem, kontynuować Twoją pracę?

Troska o nowe powołania! Miał już miejsce I egzamin wstępny dla kandydatów do naszych seminariów duchownych; we Wrocławiu stawiło się 11 kandydatów. Dużo to czy mało? Nie wiem! Ale czy stawili się wszyscy, których Nauczyciel z Nazaretu powołuje – i tylko ci?

Jak niełatwo młodym podjąć decyzję, by pójść za głosem Pana… A w sercu młodego człowieka może trwać niezwykła walka duchowa…

 

„Przychodzę do Ciebie, Panie, z pytaniem, które nie daje mi spokoju: Co mam czynić? Czuję w sercu wielkie pragnienie, aby życie moje było piękne, udane, wartościowe. Chcę je poświęcić dobrej sprawie.

Dałeś mi, Panie, życie i zdrowie. Dałeś mi umysł, by poznać ciebie, Twoje zamiary, Twoją miłość dla mnie i całego świata. Dałeś mi serce, które pragnie kochać. Dałeś mi liczne dary. Pragnę je pomnożyć dla twojej chwały jak talenty ewangeliczne.

Co mam czynić, Boże?

Często wraz z całym Kościołem modlę się, by wielu młodych poszło za głosem powołania, poświęcając Tobie, Boże, swoje życie. Modlę się, bo wiem, że potrzebujesz rąk do pracy, serc do miłowania biednych, cierpiących i zagubionych na drogach całego świata.

Modlę się o łaskę powołania dla innych, nie myśląc wcale, że swój wzrok mogłeś skierować właśnie na mnie.

Przychodzę do Ciebie z niepokojem w sercu. I stawiam pytanie: czy nie potrzebujesz, Boże, mojego serca, mojego życia, moich rąk? Nie wiem, jaka jest Twoja wola. Proszę Cię, Panie, oświeć mój umysł – co mam czynić?

Chcę pełnić twoją wolę…” (autor nieznany).

 

2. I drugie zmartwienie kapłańskiej duszy: żeby nie być ZBYT WIELKIM, żeby nie zasłaniać Jezusa!

 

Żeby nie być tak czcigodną osobą

której podają parasol

którą do Rzymu wysyłają

w telewizji jak srebrnym nieboszczykiem kręcą

wieszają przy gwiazdach filmowych

 

Ale być chlebem

który krają

żywicą którą z sosny na kadzidło skrobią

czymś takim z czego robią radio żeby choremu

przy termometrze śpiewało

zegarem który w samolocie jak obrazek

ze świętym Krzysztofem leci

żółtym dla dzieci balonem

 

a zawsze hostią małą

gorętszą od spojrzenia

co się zmienia w ofierze (ks. Jan Twardowski)

 

Księże Januszu! Otrzymujesz i otrzymasz wiele serdecznych życzeń. A ja wpisałem Tobie i nam wszystkich powołanym słowa Syracydesa: Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj! (Syr 2, 1-6).

Tak: czeka Ciebie i wszystkich nas, powołanych wielki, życiowy egzamin wierności w trudnościach. Na szczęście znamy słowa Psalmu: Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? Pan obroną mojego życia: przed kim mam się trwożyć? (Ps 27, 1). To sam Pan Jezus będzie stał za nami we wszystkich kapłańskich poczynaniach; da nam także światło Ducha Świętego, pouczy o wszystkim. I da nam prawdziwe szczęście, wynikające z ofiarnej służby bliźnim. Powiedzmy tu dziś kolejny raz Panu Jezusowi: Oto idę aby pełnić wolę Twoją – „na przepadłe”!

 

Księże Januszu: Nie będziesz drugim proboszczem z Ars – i nie o to chodzi. Nie będziesz ani św. o. Pio, ani św. Maksymilianem, bł. Jerzym Popiełuszką, ani bł. Janem Pawłem II. Poznawaj ich drogę do świętości, podpatruj ich i… szukaj własnej drogi, szukaj powołania w powołaniu! I daj się prowadzić Duchowi Świętemu!

A Twój ideał? Jest tylko jeden, zasadniczy.

Podczas moich prymicji nad ołtarzem zawieszono wizerunek Chrystusa, obok którego wypisane zostały tylko dwa słowa: TWÓJ WZÓR. Czy to będzie Twój program? Bo idzie o serce – rozkochaj się w kapłaństwie, a nie będziesz potrzebował dowartościowania innego niż kapłaństwo właśnie.

A „Bóg, Który rozpoczął w Tobie dobre dzieło, niech sam go dokona”. Amen.

ks. Aleksander Radecki

 

Dodaj komentarz: