Październikowe reminiscencje

Dobiegł końca październik – miesiąc modlitwy różańcowej. Tradycją stało się już aktywne włączanie się w jej prowadzenie poszczególnych parafialnych grup formacyjnych. Mimo stosunkowo wczesnej pory (z pewnością kolidującej z godzinami pracy) postanowiliśmy utrzymać dotychczasową godzinę nabożeństw (16:30). Były oczywiście widoczne tego skutki (nasza grupa modlitewna nie była może porażająco wielka), ale… jak to mówią: liczy się jakość.

W tym roku prowadzenia modlitwy podjęły się w zasadzie dwie grupy: Rycerstwo Niepokalanej i Żywy Różaniec. Była także trzecia, która aktywnie włączała się w codzienny różaniec – to dzieci i młodsza młodzież. Po kilku pierwszych nabożeństwach „oswajających” ze specyficznym klimatem naszej modlitwy, bardzo szybko przejęły inicjatywę i trzeba było sporo uwagi, aby zachować swobodę i luz modlitwy, nie naruszające jednak jej powagi.

Nasze dzieciaki zazwyczaj prowadziły dwie tajemnice – każde z nich nieomal „walczyło” o chwilę z mikrofonem, kiedy mogło zainicjować kolejną „zdrowaśkę”, którą kończyliśmy wspólnym śpiewem. W śpiew włączali się oczywiście także dorośli uczestnicy nabożeństw, co dawało w efekcie pięknie słyszalne efekty.

Jako, że nie uczę w żadnej ze szkół podstawowych, kontakt z dziećmi ogranicza się w zasadzie do niedzielnej Eucharystii z ich udziałem. Stąd też – podobnie jak w latach ubiegłych – nabożeństwa różańcowe stały się okazją do odświeżenia naszych relacji i… „potrenowania walorów głosowych”. Służyły temu kilkuminutowe chwile śpiewu, które – choć nieco przedłużały nasze spotkania – cieszyły się dużym zainteresowaniem dzieci (i słuchających ich dorosłych).

Te krótkie „próby” zaowocowały przyswojeniem sobie kilku piosenek, które zostały wybrane na materiał… nie, jeszcze nie do płyty, ale na koncert podsumowujący październikowy czas. Na chwilę wieńczącej refleksji wybraliśmy dziecięcą mszę ostatniej niedzieli października (30.10). Po krótkim podsumowaniu proboszcza na „stałym miejscu koncertowym” (czyli przed ołtarzem) stanęła – nieco zestresowana – 25-osobowa grupa najmłodszych uczestników różańcowych spotkań. Nasze koncertowanie zaczęliśmy od bardzo dynamicznego „Hej Jezu” i „Na jeziorze wielka burza” (które stały się swoistym wyznaniem zawierzenia Jezusowi, który zawsze pomoże). Nawiązując do tajemnicy ustanowienia Eucharystii zaśpiewaliśmy „Ta Krew”, a przypominając znaczenie tajemnic bolesnych podkreśliliśmy piękno mieszkającego w nas Chrystusa kanonem „Jesteśmy piękni”. Wreszcie przyszedł czas na „różańcowego newsa” – piosenkę „Nie mam nic”, w której wprawdzie padają słowa o „pustych rękach”, ale jak było widać… serca były pełne. Zwieńczeniem wokalnej części podsumowania stało się zaproszenie do odśpiewania pełnej wersji „Pozdrowienia Anielskiego”, co wyszło naprawdę świetnie.

Wprawdzie najwyższą nagrodą za modlitwę jest sam Bóg, ale… warto było jakoś te nasze spotkania upamiętnić. Co więcej – 4-osobowa Komisja stanęła przed poważnym dylematem próbując ocenić przygotowane przez dzieci różańce (okazało się, że nie ma materiału, z którego nie można by ich wykonać). W końcu, po krótkiej ale intensywnej naradzie „Różańcowe Jury” zdecydowało przyznać wszystkim równorzędne nagrody, podkreślając pomysłowość wykonania i duży wkład pracy.

Po tej części wszyscy uczestnicy nabożeństw otrzymali „słodkie pamiątki” i dyplomy uczestnictwa, które – mamy taką nadzieję – będą miłą pamiątką naszych spotkań.

Podsumowując październikowy czas pragnę gorąco podziękować wszystkim uczestnikom nabożeństw różańcowych za piękny klimat modlitwy. Nie było może tłumów, ale atmosfera była wyjątkowa. Szczególne podziękowania należą się także osobom dorosłym za cierpliwość – wszak te nasze „śpiewane kilkuminutówki” opóźniały trochę rozpoczynającą się po różańcu Eucharystię.

Dodaj komentarz: