Piątkowa adoracja Najświętszego Sakramentu

Uwspółcześnione „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37) w piosence pielgrzymkowej głosi: „Nie ma problemu, którego Bóg by rozwiązać nie mógł; burzy tak wielkiej, której by uciszyć nie mógł…”, a moja 17-letnia praktyka kończenia tygodnia pracy adoracją Najświętszego Sakramentu znalazło potwierdzenie prawdy tych słów w moim życiu..

Dlatego przy zmianie parafii, razem z Alicją – moją sąsiadką i również odczuwającą ten brak – poprosiłyśmy ks.proboszcza, aby umożliwił nam adorację w naszej wspólnocie, w dużo lepszych warunkach – bliżej – nawet w świątyni, ze względu na jej rozmiary. Tutaj wszyscy mogą być nawet fizycznie blisko Przenajświętszego Sakramentu, co ułatwia skupienie (do tego jest cieplej, no i wśród swoich – u siebie). Proboszcz początkowo miał wątpliwości, czy oprócz nas dwóch ktokolwiek skorzysta z tej propozycji, ale obiecał, że po wakacjach „zaczniemy”.

I od 8.X.2010 roku dopełniły się (w tej nowej dla mnie parafii) niezbędne warunki życia duchowego – bo adoracja jest mi potrzebna do tego, BY BYĆ…

-… by zajrzeć do własnego wnętrza (co tam boli i cieszy);

-… by przedstawić Panu jezusowi swoje problemy;

-… by spojrzeć na siebie z Jego strony (co jest uzdrawiające);

-… by zobaczyć innych ludzi, ich problemy i wstawiać się za nimi;

-… by zauważyć działanie Boga w świecie;

-… by nabrać odwagi – by maksymalnie zaufać Mu;

-… by moja wiara była żywa;

-… by dziękować Mu za wszystko;

-… by radować się, że JEST; adorować Jego obecność.

Układ tego nabożeństwa sprzyja nawiązaniu bliskich z Nim więzi. Zaczyna się Koronką do Bożego Miłosierdzia, z którą sam Jezus związał tyle obietnic, a Kościół (czyli nasz Episkopat) możliwością otrzymania odpustu zupełnego (a tyle czeka dusz czyśćcowych). Potem następuje CISZA – a „owocem ciszy jest modlitwa; owocem modlitwy jest wiara; owocem wiary jest miłość; owocem miłości jest służba” (bł. Matka Teresa) – dlatego ta cisza jest warunkiem życia duchowego.

Adorację kończy wspólna Litania [do Najświętszego Serca Pana Jezusa, do Jego Imienia czy też Przenajświętszej Krwi], która wzmacnia naszą wdzięczność, adorację Jego przymiotów, a On nam błogosławi.

Bardzo cenię sobie to błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem – czyni mnie ono prawdziwym dzieckiem Bożym

Dorota Grochol

Animatorka wspólnot Żywego Różańca

Dodaj komentarz: